Data: 2008-09-07 17:02:33
Temat: Re: Ubiór szkolny, co można a czego nie? ;)
Od: Paulinka <paulinka503@przecz_ze_spamem.wp.pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
Iwon(K)a pisze:
> Paulinka:
>
>>>> BTW nosisz
>>>> fartuch w pracy?
>>> tak, i spodnie "unisex' ;)
>> Jestes do tego zobligowana przepisami higieny, ja nie jestem i dzieki Bogu.
>
>
> jestem do tego zobligowana przepisami wymaganymiw danej pracy, czy instytucji.
> Tutaj akurat higiena. Jakos nie cieprpie z tego powodu, chociaz wielokrtonie
> chcialabym czesciej miec okazje do zalozenia slicznej sukienki, szpileczek,
> korali i pierscieni. Ale jakos to znosze dzielnie, jak i znosilam mundurki
> szkolne ;)
Ok bylabym lekarzem to chodzilabym w kitlu, bylabym kolejarzem to
mialabym ichni garnitur, na szczescie w moim zawodzie liczy sie wiedza,
a nie stroj. Jak sie LL ksiegowa kojarzy z garsonka, to jej dalam
przyklad z autopsji, ze ksiegowa to jednak nie charakter tylko zawod.
>>>>> wygodniejsza jest pizama, koniecznie flanelowa!
>>>> Dobra a poważnie? Nie odpowiedziałaś na moje pytanie.
>>> to sie domysl czemu to napisalam. Sluzy do tego mniej wiecej ta sama czesc
>>> mozgu, ktora decyduje czemu cos nie pasuje do ubrania w pewnych
> sytuacjach...
>> W jakich sytuacjach? Nigdy nie mialam zadnego problemu z tym, ze nie
>> ubieram sie w mundurki.
>
> widac trafilas na "swoich" :)
Nie przesadzajmy szefowie firm w których pracowalam chodzili zawsze pod
krawatem. Widac liczy sie to, co ma sie w glowie a nie na d...
> btw skoro kryterium dla ciebie jest wygoda, to
> czemu nie pizama?
Bo nie uzywam w ogole. A przepraszam na porodowce mialam.
--
Paulinka
|