Data: 2007-10-15 12:27:29
Temat: Re: Uczeń - ile nauki w szkole a ile w domu?
Od: "Szpilka" <s...@s...pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
Użytkownik "Agnieszka" <a...@z...pl> napisał w wiadomości
news:fevlq3$rif$1@nemesis.news.tpi.pl...
> Użytkownik "Szpilka" <s...@s...pl> napisał w wiadomości
> news:fevkhb$3jb$1@node1.news.atman.pl...
>> Natchniona pewną sytuacją w rodzinie postanowiłam się Was zapytać o
>> zdanie.
>>
>> Ile czasu powinni rodzice poświęcać swoim dzieciom pomagając w nauce?
>> Czy wystarczy że dziecko chodzi do szkoły i stąd czerpie swoja wiedzę?
>
> A możesz bardziej rozbudować pytania?
Mogię :-)
Czy nauczyciel może mieć pretnesję do rodzica że ten nie sprawdza dziecku
pracy domowej?
Nawet dobry uczeń może zrobic jakiś błąd, nie sprawdzona praca domowa
przekłąda się na gorszą ocenę.
Rodzic wychodzi z założenia że skoro dziecko chodzi do szkoły to powinno
umieć to co go tam uczą.
> Ja zasadniczo jestem przeciwna pomaganiu dzieciom przez rodziców powyżej 3
> klasy szkoły podstawowej (takie zboczenie zaszczepione przez
> matkę-nauczycielkę) - co nie oznacza braku zainteresowania tym, co się w
> szkole dzieje.
Chodzi o dziecko w 3 klasie.
>Ale "czerpanie wiedzy" poza szkołą niekoniecznie musi oznaczać mozolne
>odrabianie z dzieckiem lekcji i odpytywanie z ukształtowania terenów w
>Polsce południowo-wschodniej ;-)
No własnie chodzi mi o takie podstawowe zainteresowanie się zeszytem,
lekcjami dziecka.
Nie wymagam by każdy rodzic był alfa i omegą, ale na poziomie 3 klasy chyba
każdy jest w stanie sprawdzić dziecku pracę domową pod kątem błędów, dobrego
wyniku w działaniu, starnności pisma, czystości zeszytu itp
>> Czy nauczyciel może jakoś wpłynąć na rodzica, by ten pomagał swojemu
>> dziecku w domu?
>
> Jak? Karnym jeżykiem? ;-) (Pliiz, napiszecie co to jest, nie oglądam
> programu a nazwa jest tak komicznie niewydarzona, że chciałabym się w
> końcu dowiedzieć o co chodzi ;-))
Karny jeżyk to pomysł super niani (TVN) na karę dla dziecka :-)
Jak dziecko jest niegrzeczne to zostaje zaprowadzone na takiego jeżyka (taka
pufa/poducha wyglądająca jak jeżyk - pewnie i inne zwierzątko może być, ja
swojemu swego czasu zrobiłam karne krezsełko na przespokoju :-))
>> Czy to czego się nie nauczy w szkole, nie jest wymagane przez
>> nauczyciela?
>
> Wymagane jest to, co obejmuje podstawa programowa. I to ma nauczyciel
> dzieciom "wyłożyć" a dzieci się naumieć.
>> Może moje pytania są trochę pokrętne, ale moje dzieci do szkoły jeszcze
>> nie chodzą i nie wiem jakie są teraz wymagania w stosunku do ucznia.
>
> Opisz sytuację, będzie większe pole do popisu i większa szansa na flejma
> ;-)
No tak po krótce:
Dziewczynka, 3 klasa, mama jej nie pomaga w domu w nauce, twierdząc że to
ona chodzi do szkoły i ma umieć. Nie sprawdza jej zeszytów, nic. Jak mała
odbrania lekcje to mama już śpi (sic)
Lekcje ma pilnowane tylko przez babcię, jesli ta akurat odbierze ją ze
szkoły i weżmie do siebie (mama pracuje)
Dziewczynka jest bardzo rozgarnięta, zdolna, ale wydaje mi się że takie
podejście przez rodzica może ją szybko zniechęcić do nauki.
Juz zaczyna dostawać słabsze oceny, pani pisze uwagi w zeszycie by pisała
staranniej.
Jak ostatnio przeglądałam jej zeszyty to zauważyłam bardzo dużo błędów,
niedoróbek.
A wystarczy tylko z takim dzieckiem przysiąść na kilka minut dziennie i
przypilnowac by starannie napsiało, podkresliło, uzupełniło. No i sprawdzić
błędy.
Moim zdaniem mówienie że chodzisz do szkoły to masz umieć jest hmm złe
Aha no i dochodzą jeszcze wyzwiska dziecka od głąbów :-/
Jak dostanie słabszą ocenę to ma kary.
Sylwia
|