Data: 2014-10-01 08:54:42
Temat: Re: Wakacyjne miłości
Od: bbjk <a...@b...cc>
Pokaż wszystkie nagłówki
W dniu 2014-09-28 16:52, Jarosław Sokołowski pisze:
> Bo w czasie ostatnich wojen jakiś
> chorwacki wojak uznał za stosowne spalić kaplicę wraz z domem. Po co?
> Na co?
Wojny. Temat niemały, ale nie na tutaj.
Każdy ma swoje racje, żaden nie ma racji. Kiedyś rozmawiałam o tym w
Kaukazie z Osetyńcem, Abchazem i Gruzinem, mężem Rosjanki. Nie ma
łatwych rozwiązań, ani prostych recept, przynajmniej ja nie wiem, jak to
"powinno" być z tymi granicami. Każdy widzi inaczej, zależy, z której
strony granicy spogląda.
> Czekam na to, co opowie. Może się okazać, że one nie koreańskie,
> tylko chińskie, tajskie czy jeszcze inne. Bo, chwalic Boga, kuchnie
> się mieszają -- inaczej by nudno było.
Dowiedziałam się, że jest to ???, czyli wanja jeon, małe klopsiki
składające się z mieszanki wieprzowiny i tofu.
Wklejam:
Różnica tylko taka, że koreańskie jeon-ya, to określenie na grupę
potraw, panierowanych w mące i w jajku i potem smażonych.
Wszelkie warzywa, owoce morza i mięsiwa, które są tak potraktowane, będą
miały w nazwie człon "jeon".
Tofu musi być do tych kotlecików (bo formuje się je niewielkie) zwięzłe
i odciśnięte z płynu. Z dodatków cebula, czosnek i sól sezamowa oraz
pieprz, zielona cebulka, można dodać wina ryżowego(mirin) i oleju
sezamowego. Nie od rzeczy będzie też sos sojowy i pieprz.
Nie jest to bardzo popularne danie w koreańskich barach mlecznych ani
restauracjach, podawane jest za to w domach przy okazji różnych świąt
np. Chuseok, czyli koreańskiego Thanks Giving.
--
Bjk
|