Data: 2006-04-24 18:26:03
Temat: Re: mrozone czerwone i czarne porzeczki
Od: "dzud" <dzud_ica@xp .pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
Użytkownik "BasiaBjk" <b...@Q...pl> napisał w wiadomości
news:e2ir83$q9n$1@inews.gazeta.pl...
>
> Jasne, ale założyłam, że jesli autorka wątku mroziła porzeczki, to nie po
> to, by z nich robić przetwory na zapas na kilka lat ;)
Ja natomiast Bajarko tak sobie myślę obserwując np. "zrzuty" przetworów
przez znajomych, że ludzie robią te zapasy bez tołku.
Rozumiem, że istnieje co roku "działkowa klęska urodzaju" - żal wyrzucić,
wszyscy w koło ledwo już dyszą od dobroczynności działkowiczów.
I zaczyna się akcja mrożenia, wekowania, jak napisałem bez tołku. Potem te
sloiki, pojemniki i folie zalegają, dźgają w oczy bezsensownym zaleganiem,
nagniatają na sumienie straconym czasem i energią (już zupełnie przeliczalną
na złotówki) na przetwarzanie.
I zaciągają się kwasem, jak też ich właściciele.
W filmie "Panny z Wilka" Wiktor pyta Kazię - [cytacja z pamięci]
" - Kaziu powiedz, po co robić tyle przetworów?"
" - Jak to po co?. Po to, aby niektóre z nich zostały wybrane!"
I tyle na temat przetworów!
Pozdrawiam
dżdżownica
|