Data: 2015-04-14 13:18:09
Temat: Re: Co z tym jajem?
Od: "Stefan" <s...@o...pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
Użytkownik "Jarosław Sokołowski" napisał w wiadomości grup
dyskusyjnych:s...@f...lasek.waw.p
l...
Nierektyfikowane "śmierdzące" napitki, to inna sprawa. Stara zbożowa
whisky czy młoda owocowa rakija, to jednak co innego niż jakiś bimber
na bazie cukru z cukrowni. Podobnie jest z "winem" domowym. Ludzie
nastawią zacier grunwaldzki z dodatkiem soku owocowego, sklarują
to nieco zamiast destylować. A potem się delektują tym swoim winem
buraczanym. Kiedyś to było usprawiedliwiane brakami na rynku, a także
cenami. Ale po co dzisiaj pić kompot z zacierem, skoro za dychę (czasem
z hakiem) można kupić butelkę porządnego wina? Po co destylować mało
szlachetne cukrowe zaciery, skoro nie rujnując własnego budżetu łatwo
zapić się w trupa wódką kupioną w sklepie?
Jarek
*************************
A miałeś w ustach gruszkowicę, pachnącą nagrzanymi słońcem bergamotkami,
wręcz słychać brzęczenie pszczół, o słusznej mocy 75-80% odstałą przez 3
lata, a 5 letniego "Ducha Puszczy" 80% leciutko opalizujący jak cień tęczy
na błękicie nieba?
A nastawiałeś zacier z polskich ziemniaków i polskiego żyta, potem po
destylacji i rektyfikacji o słusznej 90% mocy używanego do przeróżnych
skarbów polskich sadów, łąk, rowów? Żaden spirytus obecnie produkowany nie
jest godny używania do tak szlachetnych celów jak domowe nalewki, nastojki,
likiery i rosolisy...
Mam to szczęście, że kilku moich przyjaciół od wielu lat para się domowym
wyrobem alkoholi wszelakich i czasami przynoszą jakąś flaszencję do
spróbowania. Ot, w ostatni piątek mieliśmy 3 letnią nalewkę na górskich
borówkach i jeżynach kupażowaną z wyciągiem młodych liści i pędów dębowych.
A teraz stoi przede mną świąteczny podarunek od mojego przyjaciela-mnicha z
południa Europy - własnej (no raczej klasztornej) produkcji likierek na
kwiatach i owocach opuncji... No to jest po 13 - Wasze Zdrowie!
pozdr
Stefan
|