Path: news-archive.icm.edu.pl!news.gazeta.pl!not-for-mail
From: michał <6...@g...pl>
Newsgroups: pl.sci.psychologia
Subject: Re: Coś na Walentynki ;>
Date: Mon, 2 Mar 2009 23:48:20 +0100
Organization: "Portal Gazeta.pl -> http://www.gazeta.pl"
Lines: 69
Message-ID: <gohnns$jda$1@inews.gazeta.pl>
References: <gn5umg$61f$1@nemesis.news.neostrada.pl>
<1b74ni1i10nth$.jk6fpy37l351.dlg@40tude.net>
<gn9mvc$ltt$4@atlantis.news.neostrada.pl>
<1...@4...net>
<gn9vpl$mi1$1@nemesis.news.neostrada.pl>
<1f0qmshcckonx.zpza311dimf9$.dlg@40tude.net>
<gna0ti$fmv$1@atlantis.news.neostrada.pl>
<c...@4...net>
<gna339$kb7$1@atlantis.news.neostrada.pl>
<gna3un$r8f$1@nemesis.news.neostrada.pl>
<abwpwmwryq8n$.1l32vrslm3o95$.dlg@40tude.net>
<x77zouminx9s$.r9107dw62hav.dlg@40tude.net>
<1gi5i02kvlocd.1w38czdzf5m7u$.dlg@40tude.net> <gns6of$sft$1@news.onet.pl>
<gns79d$tuq$1@news.onet.pl> <gnv2be$b09$1@news.onet.pl>
<1...@4...net> <go42m3$i3q$1@news.onet.pl>
<go484q$5uj$1@news.onet.pl> <go9im8$vd1$1@news.onet.pl>
<go9k6a$3ee$1@news.onet.pl> <1oe2y2xvhddhh.1bk6cillwlkx0$.dlg@40tude.net>
<gob702$h9i$1@news.onet.pl> <goet4i$1qn$1@news.onet.pl>
<gof0n0$1p8$1@inews.gazeta.pl> <gohiht$pum$1@news.onet.pl>
NNTP-Posting-Host: nat-mi2-1.aster.pl
Mime-Version: 1.0
Content-Type: text/plain; format=flowed; charset="iso-8859-2"; reply-type=response
Content-Transfer-Encoding: 8bit
X-Trace: inews.gazeta.pl 1236034108 19882 212.76.37.190 (2 Mar 2009 22:48:28 GMT)
X-Complaints-To: u...@a...pl
NNTP-Posting-Date: Mon, 2 Mar 2009 22:48:28 +0000 (UTC)
X-MimeOLE: Produced By Microsoft MimeOLE V6.00.2900.5579
X-Priority: 3
X-Newsreader: Microsoft Outlook Express 6.00.2900.5512
X-User: 6michal9
X-MSMail-Priority: Normal
Xref: news-archive.icm.edu.pl pl.sci.psychologia:443454
Ukryj nagłówki
Użytkownik "R" napisał w wiadomości:
>>>>> Bogiem. Więc po co to? Aby spocząć kiedyś pod równie mało ważnym w
>>>>> tym przypadku krzyżem? Czy aby wspólnie trafić do niesistniejącego
>>>>> dla kłamców
>>>>> raju?
>>>> Pytanie powinno być - nie "po co?", a "dlaczego?".
>>>> Po co? - tego tak naprawdę nie wie nikt.
>>>> Dlaczego? - bo jesteśmy tak wychowywani, do zachowywania pewnych
>>>> konwenansów, symboli, tradycji itd.
>>> I ja chyba też tego nie umiem zrozumieć. Właśnie dlaczego ktoś
>>> podejmuje decyzje ewidentnie wbrew sobie po to aby przypodobać się
>>> otoczeni. W jakiś sposób faktycznie mam prostsze życie: podejmując
>>> decyzje kieruję się głównie tym żeby się z tym czuć możliwie jak
>>> najlepiej a nie tym co pomyślą sobie sąsiedzi\rodzina itp. I tak
>>> prawdę napisawszy długie lata żyłam w przekonaniu, że większość robi
>>> tak jak ja...
>> Może nam się tak w dużej mierze wydawać.
> Tj., że decyduję tak żeby z decyzją czuć się możliwie jak najlepiej?
> Nie wydaje mi się, ja naprawdę tak staram się decydować żeby nie
> postępować wbrew sobie.
Określenie "postępować zgodnie z sobą" jest zbyt niedookreślne, żeby
można było w pełni i odpowiedzialnie polecać każdemu do stosowania.
Jeśli przyjąć, że tak do końca siebie nie znamy i w związku z tym
decyzje nasze są w głównej mierze podejmowane poza naszą wysublimowaną
świadomością, to pojęcie "wbrew czy zgodnie z sobą" traci diametralnie
na znaczeniu. Wydaje mi się, że o wiele praktyczniejsze w życiu jest
kalkulowanie. Czyli proste za i przeciw rozważane w strukturze czasowej.
Takie decyzje należałoby podejmować, które prowadzą nas do dobrze
sformułowanego celu w określonej przyszłości.
>> W rzeczywistości wpływ otoczenia jest olbrzymi, nie zawsze zdajemy
>> sobie z tego sprawę.
> Ja tego wcale nie neguję. Ten wpływ jest w nas i wokół nas. Otoczenie
> w jakiś tam sposób nas wychowuje. Ale - jak bardzo terzba być
> zależnym od tego otoczenia, żeby stało się głównym kryterium
> podejmowania decyzji? Do tego stopnia żeby postępować wbrew sobie.
No właśnie. Odwołujesz się do tego samego pojęcia. Ono nic nie mówi w
tym kontekście, moim zdaniem.
>> A w sumie nasze dcyzje dążąc do "czucia się jak najlepiej" są pod
>> wpływem podświadomej "obserwacji" obyczajowości środowiska. Dlatego
>> uważam, że Medea ma rację mówiąc o konwenansach tradycji i
>> symbolach. :)
> Nie twierdzę, że Medea nie ma racji, tylko że nie rozumiem tych ludzi
> którzy np. oszukują w czasie procesu, żeby dostać stwierdzenie
> nieważności małżeństwa świetnie wiedząc, że jest ważne czy "plują" na
> katolicyzm i chrzczą dzieci w tym wyznaniu itp.
To jest kalkulacja za i przeciw. Katolicy mogą się na to oburzać, a sami
grzeszyć w inny sposób, równie oburzający inne osoby wyznające etykę
innych wrażliwości. Ten brak zaufania do kleru czy kościoła z czegoś
wynika. Media wszystko pokażą i to tak, żeby dobrze sie sprzdało.
Poprzez sensację postrzegamy świat. Więc ludzie tracą serce i patrzą na
ręce próbując jednocześnie dochować wyuczonych tradycji i "nie dać się
oszwabić". Co w tym dziwnego? :)
--
pozdrawiam
michał
|