Data: 2015-02-01 13:42:23
Temat: Re: Cydr wlasnej roboty
Od: Jarosław Sokołowski <j...@l...waw.pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
rageofhonor pisze:
> Tu próbowałem już każdą możliwość przewidzieć bo to wydaje mi się
> trochę dziwne że fermentacja nie startuje. Najbardziej prawdopodobne
> wydawało mi się że drożdże byłe przedatowane a tamto to na końcu.
Wszyscy się jęli roztrząsać "każdą możliwość", zamiast do rzeczy
podejść wprost. Niezrozumiały jest upór w trwaniu przy drożdżach
"winiarskich". Co to, jabola chcemy robić?! Każde wino zaczyna
się od roztworu, w którym cukru jest najmniej tyle, co w zacierze
grunwaldzkim. Czyli dużo. Sok jabłkowy niesłodzony, ma go
zdecydowanie mniej. Coś jak brzeczka jęczmienna może. Stąd porównanie
cydru do piwa. Porównywalne są też temperatury -- wino ma początku
bulgoce w wysokiej, i w ogóle robi to miesiącami, choć pod koniec
to już bardziej niemrawo. Piwo i cydr potrzebuje chłodku i czasu
niezbyt długiego. W tym krótkim czasie cydr ma dofermentować do
końca, a drożdże mają paść z głodu, a nie odwalić kitę z przepicia.
Rozpasane i sybaryckie drożdże z winogron mogą sobie nie radzić
w takich warunkach.
Drożdże winiarskie w torebkach, to w ogóle jest produkt zastępczy,
normalnie nikomu do niczego nie potrzebny. Przy produkcji wina nikt
drożdży do kadzi nie dodaje, bo są one już na winogronach. Dopiero
gdy się robi "wino" z jakichś innych owoców, to coś by wypadało
zaszszepić, najlepiej z tego krzewu, co się chce zrobić jego podróbę.
O ile drożdże w młodym winie, to wciąż są organizmy żyjące dziko na
swobodzie, to te piekarskie (gorzelniane) i piwne (cydrowe) od wieków
żyją już tylko w hodowli u ludzi. Zadziałało z piekarskimi? No to
świetnie! Im na pewno bliżej do tych, co do piwa i cydru, niż tym
dzikusom winnym. Albo szukać gdzieś dalej tych od piwa.
Jarek
--
Jest więc ten i tamten patos
Porzuciłeś znowu miasto
po co masz dodawać drożdże
gdy naprawdę rośnie ciasto?
|