Data: 2006-04-26 09:10:44
Temat: Re: Dentysta a otwarcie paszczy
Od: "Sowa" <m...@w...pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
Użytkownik "Nixe" <n...@f...peel> napisał w wiadomości
news:e2ncad$a73$1@news.onet.pl...
> "Sowa" <m...@w...pl> napisał
>
>> No przecież podadzą znieczulenie, jak juz uda im się dzieciaka
> unieruchomić.
>> Przecież jedno nie wyklucza drugiego.
>
> Nie wiem. Iwonka pisała o_leczeniu_dziecka unieruchomionego kaftanem i z
> klinem w buzi.
> Ale nawet do znieczulenia stosowanie takiej metody jest po prostu żenujące
> a
> i krótkowzroczne.
> Jak już ktoś napisał - wizyta u dentysty nie jest jednorazowa.
Czyli co - niech boli, niech truje, nie leczyć póki dzieciak nie zmieni
zdania i sam na fotel nie siądzie?
Ile można czekać patrząc jak dzień w dzień zęby dziecko bolą? Tydzień,
miesiąc, pięć lat?
>> Dziurawe zapróchniczone zęby, powodują stany zapalne i zatruwają cały
>> organizm, obrywają nerki, wątroba a przede wszystkim serce.
>
> Ale to przecież nie jest powodem, by fundować dzieciom traumę w takiej
> skali.
> Wyleczyć zęby da się po ludzku i bez niepotrzebnego cierpienia.
> A przede wszystkim nie należy czekać do momentu, by dziecku groził stan
> zapalny organizmu z powodu zepsutych zębów.
Truizmy truizmami a życie różne zna wypadki. Także te niereformowalne a
wymagające leczenia.
Jakbym nie miała wyboru, nie umiała przetłumaczyć, przekupić, ubłagać, nie
mogła dać z jakiegoś powodu narkozy - leczyłabym na siłę.
A tak podejrzewam, ze lekarze oglądają i mają za zadanie leczyć dzieci nie
tylko rodziców światłych i pilnujących higieny i profilaktyki, ale także
tych z drugiej strony medalu. Tych np. których dzieci na fotel dentystyczny
trafiają z galopująca próchnicą która nie wyleczoną natychmiast uniemożliwia
leczenie czegoś innego.
I co wtedy? Czekać czy prędzej zmądrzeje czy umrze?
--
Edyta Czyż
>>Sowa<<
// varium et mutabile semper femina // Wergiliusz
|