Data: 2015-07-04 14:22:14
Temat: Re: Ostatni oddech szparagów i witajcie chłodniki
Od: FEniks <x...@p...fm>
Pokaż wszystkie nagłówki
W dniu 2015-07-04 o 14:05, Jarosław Sokołowski pisze:
> Wniosek co do "sosu curry" nie jest słuszny, nawet nazwa słuszną nie
jest. > Bo to tak jak "sos sugo" (do pizzy) -- zarówno "sugo", jak i
"curry" oznacza > po prostu sos w języku tubylczym.
Było o bobie "w sosie curry", to dopytowywuję. Z tego, że pod nazwą
"curry" występuje mieszanka różnych przypraw (najczęściej żółtawa),
zdaję sobie sprawę. Nie wiem tylko, czy wystarczy ta mieszanka, żeby coś
nazwać potrawą "w sosie curry", czy do tego trzeba czegoś więcej, np.
jogurtu czy śmietany, może czego innego.
>
> Zdaje mi się, że curry trudno sobie wyobrazić tylko bez kurkumy -- żółte
> jednak być musi. Ale kurkuma u nas tylko w proszku. Natomiast świeżego
> imbiru potrafię w kuchni zużyć znaczne ilości. Chwaliłem się niedawno
> nabyciem kminu rzymskiego i kolendry -- też suche, ale dłuższy czas ich
> nie widywałem osobno, więc dobre i takie.
Kmin rzymski (kumin) bez problemu można kupić osobno w ziarenkach.
> Kolendra używana jest również
> w postaci świeżej, nie nasionka, a cała roślinka. I to jest niezłe ziółko.
Kolendry świeżej nie lubię, ten smak mnie odrzuca.
> Wracając do qrczaka -- jaką by mu masalą sypnąć, jeśli wyjdzie żółte i
> mętnawe, a do tego jeszcze choć trochę ostre, będzie curry. Te wszystkie
> grochówki z boby też by można nazwać "bobem curry". Ale nie wiem, czy
> trzeba.
A co jest bazą dla takiego sosu?
Ewa
|