Path: news-archive.icm.edu.pl!news.rmf.pl!agh.edu.pl!news.agh.edu.pl!news.onet.pl!not
-for-mail
From: "Reda rt" <p...@o...eu>
Newsgroups: pl.sci.psychologia
Subject: Re: Pytania na które też nie znam odpowiedzi.
Date: Wed, 3 Feb 2010 15:57:15 +0100
Organization: http://onet.pl
Lines: 140
Message-ID: <hkc2sc$oad$1@news.onet.pl>
References: <4...@3...googlegroups.com>
<hjk5nm$nut$1@news.onet.pl> <hjl2n6$gci$1@news.onet.pl>
<1pe6g3b7f2htl$.dlg@trenerowa.karma> <hjmau8$8vo$1@inews.gazeta.pl>
<b...@t...karma> <hjmcvn$g18$1@inews.gazeta.pl>
<1ldaagbzkpsp8$.dlg@trenerowa.karma> <hjmfie$orf$1@inews.gazeta.pl>
<1...@t...karma> <hjmkrm$qph$1@news.onet.pl>
<hjmlbv$s9d$1@news.onet.pl> <hjmm0a$u6q$1@news.onet.pl>
<hjmmnu$mi$1@news.onet.pl>
<e...@m...googlegroups.com>
<hjmpd7$8vo$1@news.onet.pl>
<d...@c...googlegroups.com>
<hk09l0$4bl$1@news.onet.pl> <hk10q3$i7o$1@news.onet.pl>
<hk153f$tcc$1@news.onet.pl> <hk1svl$1kv$2@news.onet.pl>
<hk2bcm$d2d$1@news.onet.pl> <hk2fsf$nos$1@news.onet.pl>
<hk2meo$4v3$1@news.onet.pl> <hk4q1j$gk2$1@news.onet.pl>
<hk6r7o$8n6$1@news.onet.pl> <hk7nh6$1cc$1@news.onet.pl>
<hk7rbg$9a5$1@news.onet.pl> <hk81pb$kar$1@news.onet.pl>
NNTP-Posting-Host: efp194.internetdsl.tpnet.pl
Mime-Version: 1.0
Content-Type: text/plain; format=flowed; charset="iso-8859-2"; reply-type=response
Content-Transfer-Encoding: 8bit
X-Trace: news.onet.pl 1265209036 24909 83.14.249.194 (3 Feb 2010 14:57:16 GMT)
X-Complaints-To: n...@o...pl
NNTP-Posting-Date: Wed, 3 Feb 2010 14:57:16 +0000 (UTC)
X-Priority: 3
X-MSMail-Priority: Normal
X-Newsreader: Microsoft Outlook Express 6.00.2900.5843
X-MimeOLE: Produced By Microsoft MimeOLE V6.00.2900.5579
Xref: news-archive.icm.edu.pl pl.sci.psychologia:509136
Ukryj nagłówki
Użytkownik "Ender" <e...@n...net> napisał w wiadomości
news:hk81pb$kar$1@news.onet.pl...
> We wszystkim.
> Jesteś ważny dla żony na tyle, na ile jest dla niej ważne co mówisz, w
Może tak jest w Twoim związku. A może jednak coś Ci się wydaje ?
W końcu twoja TŻ nie jest taka sama jak Ty. Z jakiegoś powodu
jest przeciwna zdradom. Moim zdaniem nie jest to z jej strony
wynik jakiejś 'poprawności politycznej', 'nieprzemyślanego frazesu',
tylko najzwyczajniej odzwierciedla jej dość wysokie oczekiwania
wobec Ciebie - a za tym oczekiwania wobec przyszłości itp.
I prawdopodobnie też widzi, że Ty tej rękawicy nie podnosisz.
Nie zdecydowanym i pewnym ruchem.
> pozostałym zakresie się oszukujesz.
> Z kochanką nie ma kłótni i zaangażowania emocjonalnego większego niż w
> związku.
No cóż, nie mam pełnego wachlarza Twoich doświadczeń w tym względzie.
> Jedno ma ochotę na czułość drugie nie ma czasu, za to ma terminy w pracy i
> stres, raz wytłumaczy, drugi raz nie zwróci uwagi, trzeci raz odepchnie,
> potem role się odwrócą, dopasowanie jest nieidealne, zacznie się zgrzyt,
> pretensje oskarżenia itd. chyba, że wcześniej wskoczy rutyna, dom dzieci i
> jakoś to poleci dalej, a niedopasowania się rozładują gdzieś na tyle, żeby
> zgrzyt nie był duży.
> Porozumienie intelektualne to przede wszystkim świadomy dystans
> emocjonalny dowolnego rozmiaru, a więc rozsądkowe porozumienie typu,
> słuchaj czy jutro masz czas i ochotę na coś wspólnego?
> Nie ma jakiś wielkich namiętności ale nie ma tez ciśnienia.
> Ze wszystkim można się dogadać na spokojnie. Coś ci nie pasuje, to mówisz,
> a ja słucham. Konsensus jest częstszy niż kompromis. Oczekujesz, mówisz i
> zostajesz wysłuchany, ale oczekujesz z rozsądkiem i umiarem.
Wydaje mi się, że osiaganie najistotniejszych z wymienionych wyżej
celów nie wyklucza głębokiej, zaangażowanej, szczerej więzi emocjonalnej.
Żadne małżeństwo nie byłoby w stanie organizacyjnie podołać choćby
trudowi wychowywania dzieci (gigantyczne zakupy, rozwożenie do szkół
i przedszkoli ...), gdyby cały czas funkcjonowało w 'amoku zakochania'.
Mi się wydaje, że po prostu miałeś trochę pecha do pierwszej partnerki,
że masz może trochę 'odpałowy' organizm - ale wszystko się
samo reguluje. Wiesz - ja też z moją żoną wyjścia planuję ładnych
parę dni naprzód - a mamy i tak nieźle, bo mamy blisko dziadków,
którym można dzieci podrzucić. tak samo moja luba jak sięumawia
na wyjście z koleżanką (np. ten piątek), to też mnie pyta/prosi
z kilkudniowym wyprzedzeniem, żeby nie wejść w konflikt z moją
pracą. Czasem plany się sypią, no ale ... No ale zawsze można
sobie TV pooglądać do późna w nocy, razem albo coś. jest mnóstwo
ustaleń, zgrzytów itp. Ale są też spontaniczne dzikie tańce z dzieciakami,
jak
Lady Gaga leci na Vivie.
>> Chodzi Ci o porozumienie typu: ten
>> układ to z założenia romans, nie angażujemy się, nie planujemy
>> wspólnego domu, domy mamy gdzieś indziej i zawsze do nich wracamy
>> z zawiązanymi ustami, i każdy ma prawo się bez zbędnych wyjaśnień
>> w każdej chwili wycofać ?
>
> No to podstawa.
> Po mojej Big Love każdy następny związek zaczynałem ustaleniem:
> 1) w związku oficjalnym: jesteśmy ze sobą dobrowolnie i każdy może w
> dowolnym momencie powiedzieć "nie, już dość", bez podania powodu,
> 2) w związku nieoficjalnym dodatkowo: każdy ma własne życie i druga osoba
> to respektuje, bez jakichkolwiek oczekiwań, że się zmieni i że oficjalny
> związek skończy się na rzecz tego.
> Podoba się, to wchodzimy to, a jak nie to nie wchodzimy.
> Uważam, że sprawa jest postawiona uczciwie i jeszcze nigdy nie zdarzyła mi
> się odmowa powyższego.
No ok ...
> Ja u siebie już dawno wytępiłem swoje paplanie, zwłaszcza o pracy,
> rodzinie, znajomych czy o dupie maryni.
> Jak mam coś ważnego to stawiam na konkret i oszczędność słów.
> Moja TŻ z kolei lubi paplać o wszystkim. Nauczyłem się też dawno myśleć z
> podzielną uwagą. Jak jestem mocno zajęty, a ona ma ciśnienie na paplanie,
> to mówię, że jetem zajęty i daję jej 15 minut na powiedzenie tego, co ją
> tak ciśnie.
> A jak ma ona coś ważnego do mnie, to nie ma wtedy nic ważniejszego.
> I póki co, mam zgodę w domu.
No i fajnie ...
> No nie, ta pierwsza. Po kilku dniach zaczęła się odzywać łaskawie i z
> czasem łaskawie okazywać swoje uczucia.
Czyli w ciągu kilku dni zaliczyłeś upiłeś siei zaliczyłeś kilka koleżanek ?
Oki. W sumie to mało istotne 'technikalia'. Musiało być jednak
dość desperacko ...
> Jeśli zachowujesz stosowną powściągliwość w okazywaniu emocji, odpowiedni
> dystans emocjonalny, a idzie się tego nauczyć, to nikt raczej nie wyczyta,
> co tam się w tobie naprawdę dzieje.
>> otwarty. To z kochankami masz związki partnerskie, dogadane, szczere,
>> to z nimi możesz jakby co pogadać 'o wszystkim', o TŻ potencjalnie też.
>
> To prawda. Czy ktoś może tak naprawdę dać komuś jakąś gwarancję?
> A z kochankami są zupełnie inne tematy i też łatwo jest popełnić faux-pas.
>
>> A z TŻ ? Jej pozycja wydaje mi się strasznie mizerna. Dla jakiej idei
>> ciągnąć taki związek ?
>
> Pisałem na samym początku.
> Związek oparty na rozsądku to przede wszystkim większa, rosnąca wygoda.
> Lepsza, rosnąca jakość życia - większa stopa życiowa.
> Wspólne dorabianie się. Wspieranie itp.
> Wszystko to na odpowiednim poziomie zaangażowania emocjonalnego.
> Jeśli chcesz wyższego poziomu tego zaangażowania, marzy ci się jakaś
> wielka namiętność to powinieneś się liczyć z konsekwencjami takich marzeń.
> Moim zdaniem wielkiej namiętności nie da się kontrolować i jak ktoś nie
> nadąży za nią, pęknie, okaże się słabszy, to go zniszczy i cały związek.
>> Ale rozumie, że ten pierwszy związek, gdzie zostałeś potraktowany
>> zupełnie instrumentalnie (fochy) już dawno za Tobą, tak ?
>
> Tak. I parę następnych.
>
>> Czy gdyby Twoja obecna TŻ dowiedziała się o Twoich romansach,
>> to też nie poczuła by się jak traktowana instrumentalnie ?
>> Dla Ciebie wartością jest rozmowa, komunikacja, dla niej być może
>> absolutna wierność.
>
> Pewnie tak jest. I każde poniesie konsekwencje naruszenia czyjejś
> wartości. Jak naruszenie jej wartości przeze mnie się wyda, to jestem
> gotów ponieść swoją.
>
>> Nie widzisz szans na to, by te Wasze wartości spotkać ?
>
> No nie. Jak się dowie, to zareaguje tradycyjnie.
> Pytałem kiedyś i nie ma najlepszego zdania o zdrajcach.
No dobra. Nie masz więc wrażenia, że żyjesz na bombie zegarowej ?
Nie wolałbyś tej bomby zacząć rozbrajać w sposób kontrolowany,
niż czekać aż sama wybuchnie 'w najmniej odpowiednim momencie' ?
Wydaje mi się, że im człowiek starszy, tym takie 'wybuchy' coraz słabiej
znosi. Sam dźwięk tykającego zegara chyba też nie wpływa komfortowo ?
Czy ew. stopniowe wprowdzenie jakichś granic naprawdę nie stanowiłoby
dla Ciebie jakiejś 'nowej wartości' w Waszym związku ? W końcu, jak
sam zauważyłeś, "różnorodny seks" już nie jest tak istotny - zaczynają
się liczyć inne sprawy. No chyba, że jest ?
Rozważasz pooli jakieś ruchy w tym obszarze, które pozwoliłyby
Ci zwiększyć poziom szczerości nie tylko wobec siebie, ale także
wobec partnerki ?
|