Data: 2014-05-07 12:00:56
Temat: Re: Smardze
Od: FEniks <x...@p...fm>
Pokaż wszystkie nagłówki
W dniu 2014-05-07 00:29, Jarosław Sokołowski pisze:
> Pani Ewa napisała:
>
>>> Ja doświadczenie mam takie, że sam kiedyś koło takich wielkich
>>> krzewów Sambucus nigra mieszkałem. I on tam mieszkał też.
>> Ach, gdzie Pan nie mieszkał!
> O mieszkanie w pobliżu czarnego bzu nie jest trudno -- w okolicach
> Warszawy wszędzie tego pełno. Ten konkretny przypadek dotyczy domu
> po największym przedwojennym warszawskim producencie musztardy. Dom
> nie był mój, a ja mieszakłem w nim krótko. Za to przy jego zakupie
> położyłem niemałe zasługi. Pożyczając pieniądze. O nabywcy, żeby
> wyrazić się krótko, najlepiej powiedzieć, że malarz ubogi. A że
> z tak zwanej prowincji, to we Warszawie pomieszkiwał to tu, to tam,
> byle było gdzie sztalugi rozłożyć. Do mnie wpadał regularnie, posilić
> się nieco. A i stówę (taką z Waryńskim) czasem na wizytę w barze
> mlecznym pożyczył. Któregoś dnia przyszedł z dobrą nowiną, że właśnie
> zawarł transakcję kupna domu. Tyle że jeszcze za niego nie zapłacił.
> Ale to drobiazg, bo jak mu pożyczę pięćset złotych, to wszystko będzie
> dobrze. No i było. Wojtek za dopiero co uzyskany kapitał początkowy
> nabył na ciuchach marynarkę, a gdy już był porządnie ubrany, to przy
> jego uroku osobistym pożyczenie brakujących pieniedzy nie było żadnym
> problemem.
Proszę tylko jeszcze powiedzieć, jak się losy owego malarza potoczyły?
Czy dzięki nowemu lokum jego talent się rozwinął i możemy gdzieś
podziwiać jego obrazy? Jeśli tak, to przysłużył się Pan tymi pięcioma
stówkami do rozwoju sztuki.
>
> Ale ja tu Pani głowę zawracam jakimiś tekstyliami, a grupa jest
> przecież kuchenna i miało być o musztardzie bodajże. No więc o tym
> królu musztardy i jego domu powiedziałem zaraz panu Andrzejowi. Ten to
> chyba całą przedwojenną Warszawę znał. Od razu zapytał: "A który to?
> Bo ich było dwóch -- Szwejcer i Matyjak. Ja wolałem musztardę od
> Szwejcera, była bardziej gładka, Matyjak robił na modłę fransuską,
> niektórym taka smakowała".
Ja wolę pośrednią - sarepską. NB ciekawe, jakie jest jej pochodzenie
(skąd ta nazwa?).
> Tak sobie teraz pomyślałem, że za domowy wyrób musztardy nikt się
> nie bierze. A to przecież mógłby być całkiem ciekawy eksperyment.
Podobno to tylko zmielone ziarnka gorczycy, z octem lub cytryną i chyba
odrobiną oleju.
Ewa
|