Data: 2005-03-09 15:10:31
Temat: Re: Szkoła
Od: "Kaszycha" <k...@n...pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
Użytkownik "Aska" <a...@o...pl> napisał w wiadomości
news:6fdb.0000086a.422f0989@newsgate.onet.pl...
>
>> Nauczycielkę uważam za wspaniałego pedagoga, świetną metodyczkę.
>> Najlepszy
>> fachowiec jakiego do tej pory spotkałam w edukacji moich córek (i w pracy
>> zawodowej)
>
> mozna byc dobrym metodykiem , niekoniecznie dobrm wychowawcą ;)
Tutaj się zgadzam w 100%
>
>>ale nie ufam jej ocenie sytuacji w zespole. Faktycznie jej nie
>> ufam.
>
> moze nie byc obiektywna, a jej oburzenie w trakcie Waszej romowy mogło
> wynikac
> stąd ze ktoś jej zwraca uwagę, ze jednak cos w jej ocenie relacji miedzy
> dziećmi w klasie jest nie tak itd
Myślę, ze była zaskoczona. Nie zdawała sobie sprawy z istnienai konfliktu i
chyba ją to mocno wybiło z równowagi.
>
>>Dla Isi jest bardzo ważną osobą, autorytetem.
>> Mam nadzieję, że jej nie skrzywdzi
>
> czyli tak jak pisałam wcześniej ;) moze obie dziewczynki rywaliują o
> wgzledy
> wychowawczyni ( ta tego nie zauwaza, albo nnie potrafi dostrzeć ) , a ze
> obie
> są dobre to i o konflikt nie trudno.
Nie mam nic przeciwko zdrowej rywalizacji. Ale słowo kluczowe tutaj to
zdrowa. Moja córeczka przyszła do tej klasy na początku II klasy. Dołączyła
do zespołu już isteniejącego z niekwestionowaną gwiazdą, którą była i jest
jej koleżanka. Nie miała żadnej konkurencji. Ja też od pierwszego zebrania
słyszałam o osiągnięciach a to w plastycznym konkursie, a to w innym tamtej
koleżanki. Na pewno mała jest bardzo dobra i ma wiele talentów. Dominika
stworzyła dla tamtej konkurencję. Nagle zaczęły pojawiac się we dwie. Pani
bardzo chwaliła moją córkę szybko zdobyła wysoką pozycję w klasie. Była
aktywna, miała dobre wyniki itd. Pod koniec roku usłyszałam o kłopotach.
Iśka wróciła raz z płaczem ze szkoły.
Rożalona i smutna- mieli jakioś drużynowy konkurs i zajełi drugie miejsce.
Obie były w drużynie i tamta zarzuciła, że przegrali przez Dominikę.
Tłumaczyłam jej, że drużyna to drużyna i każdy mógł odpowiada (bo taki był
konkurs) - ale trudno było jej to wyjaśni. Pani nie miała pojęcia o takim
zdarzeniu jednak klasa, owszem tak.
Miałam okazję raz towarzyszyc klasie w wycieczce - dziewczynka,nielubiana
koleżanka mojej córki jako jedyna nie usłuchała wychowaczyni gdy ta prosiła
aby dzieci siedziały podczas drogi. Jej było wolno.Stała przez cały czas.
Wtedy ją "zobaczyłam " pierwszy raz.
Ostatnio Isia opowiedziała mi dwa wydarzenia. Jedno takie- koleżnka śmiała
się z jej awansu do kolejnego etapu konkursu bo jak twierdziął ona sobie
zapomniała, ze to już jest termin elimnacji szkolnych, ale jakby nie
zapomniąła to byłaby znacznie wyzej od Isi. Śmiałam się i mówię- no ale
jednak zapomniała a Ty nie zapomniałaś, wiec niech tam sobie opowiada co
chce a ważne jest to, że Wasza szkoła ma reprezentanta i to z Waszej klasy.
Noi o ile to jest o wiele wiecej skoro Tobie brakło 1 punktu do maksymalnej
ilości.
Drugie wydarzenie z wczoraj---- mamo jak schodziłam ze schodów, byla w
bibliotece i miałam taką uśmiechnięta minę- to Ona stała na dole i patrzyła
na mnie z taką ponurą miną, taka zła, że aż się bałam. Pytam : Isiu może
przesadzasz, pewnie ja ząb bolał i to wcale nie miało związku z Tobą. Tylko
na mnie popatrzyła
Ale to nie pomaga za bardzo.
Moze na początek delikatnie poromawiaj z
> córką na temat autorytetu, rywalizacji, faworyzowania itd Moze spróbuj
> dowiedzieć sie dlaczego twoja córka nie lubi się z ta kolezanką i moe
> spróbuj
> jej podpowiedziec jak te relacje mozna byłoby naprawić ( bądź tez uswiadom
> jej
> ze nie wszyscy muszą lubić wszystkich )
>
To jej wlaśnie uświadamiam. Ona wie, ze są sympatie i antypatie. Ja mam
wrazenie, że chodzi o zazdrośc i widzę, że nasilenie tego uczucia
obezwładnia moją córkę.
Ale o czym ja tu piszę. Mnie również odebranie silnej zawiści i zazdrości od
ludzi obezwładnia i tracę energię na jakiś czas.
Kaśka
|