Data: 2005-07-30 23:59:25
Temat: Re: osiedlowe dzieciaki
Od: "Iwon\(k\)a" <i...@p...onet.pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
"Nixe" <n...@f...peel> wrote in message news:dcgvm0$von$1@news.mm.pl...
>W wiadomości <news:dcfp7h$m6c$1@news.onet.pl>
> Iwon(k)a <i...@p...onet.pl> pisze:
>
>> to wszystko prawda ale co ma definicja do naszych rozwazan?
>
> Ma to, że Ty opierasz się w tej dyskusji na "swojej" definicji i
> twierdzisz A, a ja opieram na "mojej" i twierdzę B.
> I w ten sposób prawdopodobnie nigdy się nie dogadamy.
myslalam, ze jest to podyktowane common sens a nie sztywna definicja.
>
>> tzn jesli cos nie jest objete definicjia, to nie jest to problemem?
>
> A kto tak powiedział?
pytam sie tylko.
> Ale dla Ciebie mobbingiem czy bullyingiem jest już zjawisko nieprzyjęcia
> danej osoby do zamkniętej grupy, a dla mnie mobbingiem jest
> dopiero_aktywne_nękanie tej osoby.
co masz na mysli mowiac "aktywne"? czy izolowanie kogos na podworku
nie jest "aktywne"?
>
>> i jesli mnie nie znasz i zaczniesz mi odmawiac mimo to para razy, i za
>> kazdym razem mnie nie zauwazac to powiem to co napisalam tej mamie.
>
> Czyli co konkretnie, bo wiele w tym wątku napisałaś, a nie będę zgadywać.
mamie napisalam tylko raz:)
ale niech Ci bedzie :"iz dzieci sa niedobre".
>
>> zeby juz zamknac ten temat: uwazam, iz w wieku podworkowym nie ma
>> jeszcze miejsca na hermetyczne przyjaznie.
>
> No widzisz, a ja jestem zupełnie innego zdania, bo mam córkę w takim
> właśnie wieku i widzę dokładnie, jak to wygląda.
moja za to urodzila sie od razu 15 latka :>
>
>> jest kolezenstwo, dzieci
>> sie mieszaja, i jesli nie ma konkretnej przyczyny do nielubienia
>> (dziecko np jest agresywne, niemile itp) to izolowanie jednego tylko
>> dziecka jest tylko i wylacznie podyktowane negatywna podstawa u
>> takich dzieci.
>
> Widzę, że zataczamy koło, bo znów piszesz o braku konkretnej przyczyny do
> nielubienia, choć nie masz ani pojęcia, czy taka przyczyna istnieje (bo
> skąd możesz to wiedzieć), ani nie masz prawa oceniać tych przyczyn, tak,
> jak Twój mąż zapewne nie ocenia powodów, dla których nie lubisz jakiegoś
> jego znajomego (przykład z głowy).
Ty natomiast argument "bo nie lubie" uznajesz za wystarczajacy.
Dla mnie nie jest to argument, zeby uznac, iz dzieci moga spokojnie nie
bawic sie z ta dziewczynka.
>
>> dzieci potrafia nielubic dziecka bo ma okulary- i
>> uwazam, iz rola doroslego jest wytlumaczenie takiemu dziecku, iz jest to
>> zle zachowanie. i zla
>> argumentacja.
>
> Owszem, ale czy taka sytuacja miała tu miejsce?
> Dlaczego próbujesz na siłę udowodnić, że te dzieci NA PEWNO kierują się
> złą argumentacją?
> Skąd możesz to wiedzieć?
nie wiem. tak samo jak Ty nie wiesz czy wlasnie tak nie ma.
> A może po prostu nie mają zaufania do nowej osoby i poprzez to nie mają
> (być może tylko na jakiś czas) ochoty na zabawę z nią. A ten brak zaufania
> nazywają "nielubieniem", bo nie potrafią go inaczej określić. A Ty widzisz
> w nich jedynie małe wredoty.
a moze tak wlasnie jest jak ja widze. Ty wciaz przekonujesz mi, ze tak nie
jest choc
sama tez tego nie wiesz. (Szczerze to ta dziewczynka nie jawi mi sie jako
osoba, ktoa
obiektywnie lubic nie mozna. )
>
>> "bo jej nie lubie"nie bedzie dla mnei argumentem, zeby
>> to dziecko zostawic w spokoju.
>
> A dla mnie jest to argumentem i po takim wyznaniu zostawiłabym moje
> dziecko w spokoju nie mędząc mu nad głową, że może jednak powinno się
> pobawić, bo może Zosia jest jednak fajna, a mojemu dziecku tylko się
> wydaje.
otoz to, i tym sie roznimy. Bo moze okazac sie, ze corka nie lubi Zosi, bo
ta nie umie polskiego, bo ma rude wlosy, bo prosi o zabawe.itp
Uważam moje
> dzieci za mądre i wyważone osoby (jak na swój wiek) i zasadniczo widzę, że
> nigdy się w swoich wyborach partnerów do zabaw nie myliły.
sorki, ale nie bede tego komentowac, bo nie chcialabym Cie czy Twoich
dzieci urazic. w kazdym badz razie w zasadzie nie "mam wiecej pytan"
w tej kwestii.
> Interweniowałabym stanowczo jedynie w momencie, gdy nielubienie
> przeradziłoby się w agresję, w próby znęcania się, dokuczania, wyśmiewania
> itp.
teraz widze co dla Ciebie oznacza slowo "aktywne" . No coz, pociesze sie
tylko, iz
istnieja tacy,ktorzy izolacje (wykluczenie) widza rowniez w kategoriach
nadyzucia wzgledem innej osoby.
>
>> naucze dziecko, iz powinno sie bawic ze wszystkimi na podworku.
>
> Zgroza. To przykre, że nie dajesz swojemu dziecku szansy na samodzielną
> ocenę znajomości.
daje, jak najbardziej. jednak nie pozwole zeby kogos nielubilo bo
ten np ma okluary, jest rudy, jest czarny czy nie umie angielskiego.
> Czy uczyłabyś, że powinno się bawić nawet z Kaziem, który wyśmiewa Twoją
> córkę za jej plecami?
czy czytalas co ja napisalam? pisalam o dziecku, ktorego obiektywnie
nie ma powodu nielubic.
> Albo z Małgosią, która jest wprawdzie miła, ale niszczy zabawki?
iw.
> Albo z Olą, która płacze za każdym razem, gdy coś jest nie tak, jak ona
> chce?
tutaj bym wytlumaczyla corce dlaczego Ola tak placze.
> Wg tego, co napisałaś, to należy lubić wszystkich ludzi, których się zna,
> ponieważ inaczej zyska się miano egoisty, homofoba i rasisy. Nonsens,
> jakiego dawno nie czytałam.
nonsensowne jest tylko Twoje myslenie i wyciaganie wnioskow.
> Wiesz, ja nie lubię Gidyńskiej i Mipsa. Nie lubię i już. Nie pasują mi,
> nie odbieramy na tych samych falach, nie mam ochoty na kontakty z nimi.
> Ba! Nie wiem nawet, czy miałabym ochotę mówić im "Dzień dobry". Czy w
> związku z tym jestem egoistką i homofobem?
a wiesz chociaz co znaczy to slowo? (bo watpie)
A może rasistką?
a wiesz chociaz co znaczy to slow (bo watpie)
> I uważasz, że moje przyczyny nielubienia, choć nie potrafię ich do końca
> określić, są bezsensowne?
czy gdzies uzylam tego slowa?
Że nie
> mam prawa do swoich uczuć?
czy komus zabraniam tego. masz prawo tak czuc, ale jak sie zachowasz zlezy
od Ciebie.
>I że zasadniczo to powinnam lubić te panienki i szczebiotać do nich wesoło
>na pru, bo inaczej będę ... [patrz wyżej]?
znow podobny argument jak z miloscia do samobojcy...ech.
Że
> gdybym teraz miała 6 lat, to moja mama miałaby prawo kazać mi bawić się z
> nimi na podwórku, bo moje argumenty "nie lubię ich" byłby dla niej (DLA
> NIEJ!, bo ja się przecież nie liczę) niewystarczające?
wydawalo mi sie, iz kazdy rodzic wychowuje swoje dzieci, i wychowuje tak
jak WEDLUG NIEGO dziecko powinno byc wychowane. widze, ze jest to jednak
nie tak powszechna wiedza, czy nawet zjawisko. oops. pomylilam sie.
>
>> jesli ta dziewczynka
>> nawet prosi usilnie i dzieci nie lubi aslabszej psychicznie osoby, to
>> TYM Bardziej uczylabym swoje dziecko, zeby wlaczyla to dziecko do zabawy.
>
> Nawet jeśli by jej nie lubiła właśnie z takiego powodu?
dokladnie. nie wiem jak Twoje dzieci, ale moja jesli sie jej powiedzialo, iz
temu dziecku jest przykro a zachowuje sie tak z powodu jej slabosci, nieco
zastanowila by sie nad swoim zachowaniem.
> Autentycznie nie rozumiem przyczyn, dla których "łamałabyś" własne dziecko
> dyskredytując jego odczucia, w imię zaspokojenia potrzeb i odczuć obcej
> dziewczynki.
czy wylumaczenie, iz jesli Zosia ma okulary nie jest powodem do
nielubienia
jest dla Ciebie lamaniem dziecka, to ja wybacz, ale ja sie z tym nie
zgadzam.
to nie jest dyskretytowanie uczuc dziecka. to jest wychowanie dziecka.
nie kaze jej lubic tej dziewczynki, ale nie chce zeby jej nie akceptowala
z tego powodu i nie mogla sie z tego powodu z nia pobawic.
>> zajrzyj sobie ty, (tez i do sownika j.angielskiego)
>
> Ale my tu po polskiemu rozmawiamy, więc nie wiem, po co i właściwie czego
> mam szukać w słowniku języka angielskiego.
byla to zluzja do twojej arguentacji w beldnie jedynym zrozumieniu slowa
exlude.
>
>>> miałyby niby być owe dzieci z osiedla?
>
>> tak.
>
> Ups.
> Dobrze się aby zastanowiłaś nad znaczeniem tego słowa?
> http://swo.pwn.pl/haslo.php?id=454
oczywiscie. czy znow agresor dla ciebie to tylko taki co uzywa piesci?
>
>>> Ja wiem, że koniecznie chciałabyś zrobić z nich wrednych sadystów,
>>> ale Twoje porównania stają się co najmniej przesadzone.
>
>> jesli komus agresor kojarzy sie tylko z potworem i tyranem to
>> rzeczywiscie mozna tak to nazwac.
>
> Nie, mnie się agresor jednoznacznie i od zawsze kojarzy tylko i wyłącznie
> z napastnikiem.
> Gdzie Ty widzisz w tych dzieciach takie zachowania, to ja już naprawdę nie
> wiem.
a juz nie istnieje emocjonalne naduzycie?
>
>>> Nikt, więc tym bardziej nie rozumiem, dlaczego Ty każesz dzieciom
>>> lubić dziewczynkę.
>
>> a gdzie ja napisalam, zeby te dzieci ja lubily?
>
> Och nigdzie :-/
> Tylko, że nie wiem dlaczego z jednej strony zaprzeczasz, jakoby dzieci
> miałby lubić tę dziewczynkę, a z drugiej uważasz, że "argumenty jakie
> podaja dzieci, ktore ostatecznie streszczaja sie na "bo jej nie lubie" nie
> sa dla mnie argumentem pozwalajacym na powiedznieu jak Ty 'to ok coreczko,
> masz prawo do takiego uczucia, nie baw sie". bo imo wychowa sie wlasnie
> egoiste, homofoba, rasiste itp"
> "Trochę" się to kupy nie trzyma.
na pewno, bo jesli dla Ciebie, "nie lubie" zawsze pozwala na stwierdzenie
"ok coreczko, to sie nie baw, skoro tak uwazasz" to i owszem.
Namowienie dziecka do zabawy i wytlumaczenie, iz np ta dzieczynka niedawno
przyjechala z dalekiego kraju i dlatego nie umie magielskiego, ale pobaw sie
z nia bo moze jakos sie dogadacie i bedziecie sie fajnie bawic, od razu
oznacza
musisz ja lubiec to wtedy owszem, kupy sie to nie bedzie trzymac.
>
>>> I czynisz ich winnymi za jej poczucie żalu i smutku, a być może i
>>> depresję.
>
>> a i owszem. a wlasciwie ich rodzicow
>
> Ciekawa jestem, jak Ty czułabyś się jako rodzicielka, którą jakaś
> przewrażliwona mamusia uznała winną za depresję jej córki, z którą za
> żadne skarby świata nie ma ochoty spotykać się Twoja córka, bo ma ku temu
> swoje powody.
znow tworzysz argumenty na potrzeby dyskusji? A gdyby moja corka, swoim
zachowaniem spowodowaloa depresje u innego dziecka, to rzeczywiscie
przejelabym sie tym. Czy ta druga mama, chorego dziecka, bylaby
przewrazliwona,
zapewne, ja bym tez byla w obliczu tej choroby u wlasnego dziecka.
na pewno chcialabym sie dowiedziec, dlaczego moja corka spotkac sie nie
chciala. to na pewno.
Ale rozumiem, że w ramach robienia dobrze bliźniemu swemu, po prostu
> skłoniłabyś córkę do kontaktów z nielubianą koleżanką, by przypadkiem nikt
> nie oskarżył jej o egoizm czy wręcz rasism (jeśli dziewczynka byłaby np.
> Murzynką)
powiedz mi czy ja gdzies pisalam, iz cos robie na pokaz, zeby cos
ktos przypadkiem nie powiedzial? czemu mi takie rzeczy teraz zarzucasz?
przeciez argumentu rasizm nie uzylam w tym kontekscie.
Rozumiem, iz chcesz ironizowac, i jakos sie wyzlosiliwiac, ale powiedz mi -
po co?
Tak strasznie Ci przeszkadza, iz nie che zeby moja corka nielubila kogos za
kolor skory, wyznanie, okulary na nosie, itp itd i zeby byla otwarta na
drugich, i starala sie ich poznac zanim oceni "po okladce"?
>> i tego uczysz jak widze swoje dzieci.
>
> Uczę swoje dzieci, by były odpowiedzialne za swoje odczucia,
co przez to rozumiesz?
by w
> nieprawidłowych relacjach m-dzy ludźmi szukały błędów przede wszystkim u
> siebie,
jak ich masz zamiar tego nauczyc, skoro argument "bo nie lubie" jest d;a
ciebie wystarczajacy? sa przeciez jeszcze male, i wielu rzeczy nie
rozumieja, a nie dowiesz sie, dlaczego kogos nie lubia, bo przeciez
tego wiedziec nawet nie chcesz.
>a dopiero potem nie u innych, by nie zmuszały się do kontaktów z osobami, z
>którymi tych kontaktów mieć nie chcą,
i nie wazne z jakich przyczyn?
>by nie dawały sobą manipulowac i wpędzać w poczucie winy przez emocjonalnie
>upośledzone/niedojrzałe osoby.
tu chyba bedzie odwrotnie....
>
>>> Czy ktoś ma się pociąć z powodu tego, że inna osoba nie potrafi dać
>>> sobie rady ze swoimi uczuciami?
>
>> czy ty potrafisz wymyslic jakis przyklad mniej przesadzony?
>
> A co tu jest przesadzonego?
> Czyżbyś określenie "pociąć się" odczytała dosłownie? :-/
odczytalam w sensie "radykalnie" zareagowac. a to jest "przesadzone".
nie sadzisz?
>
>>> ?? Nie rozumiem tego porównania.
>>> Ja nie twierdzę, że ktoś jest winny, bo nie potrafi radzić sobie z
>>> uczuciami.
>>> Ja twierdzę jedynie, że w nim (a nie w kimś innym) tkwi przyczyna
>>> takiego stanu rzeczy.
>
>> wlasnie o to chodzi, iz nie tkwi.
>
> Właśnie o to chodzi, że tkwi, bo inaczej nie byłoby problemu.
> Jak piszesz niżej - dzieci wyśmiewają się z innych z powodu okularów czy
> rudych włosów.
> Jedno dziecko nic sobie z tego nie robi, nie przejmuje się, albo razem z
> innymi śmieje się ze swoich włosób i okularów. Bo jest silne emocjonalne
> albo tak zostało wychowane albo to i śmo. A inne będzie rozpaczać, tracić
> dech, wpadać w czarną rozpacz. Bo ma słabą konstrukcję psychiczną albo tak
> zostało wychowane albo to i śmo.
zadza sie. ofiara bullingu tez podpada w pewien profil emocjonalny.
i nad tym tez powinni dani rodzice popracowac. jednak agresorom nie wolno
pozwalac na takie typu zachowania. nie wolno tego tolerowac.
> To, jak reaguje dane dziecko, zależy przecież od niego samego, a nie od
> innych ludzi, o Pana Boga czy ekspedientki ze sklepu mięsnego. I to
> właśnie miałam na myśli, że przyczyna (ale nie wina!) tkwi w nim samym.
>
>>> Wina nie ma tu nic do rzeczy.
>
>> sama uzylas tego slowa.
>
> Gdzie?
> Dla przypomnienia - napisałam:
> "Ja nie twierdzę, że ktoś jest winny, bo nie potrafi radzić sobie z
> uczuciami. Ja twierdzę jedynie, że w nim (a nie w kimś innym) tkwi
> przyczyna takiego stanu rzeczy."
owszem, potem jednak slowo to sie jakos pojawilo.
>
>> ze mnie dziwi Twoja argumentacja.
>
> A mnie Twoja bawi. Trudno - taki lajf.
no coz. widac nalezysz do rodzicow takich malych "agresorow".
taki lajf. placze Zosia w kacie bo moja corka nie hce sie bawic, taki lajf,
niech wezmiesie w garsc. taki lajf.
>
>> ok. to chyba nie ma o czym dyskutowac. moze dlatego w Polsce
>> "odmiency" maja ciezko.
>
> A co ma piernik do wiatraka?
Ma duzo jak widac. To ty mi wyskakujesz z argumentacja definicji polskich,
plus jak widze Ameryka (bo tak sie pisze to slowo) jest dla Ciebie jakims
dziwolagiem spolecznym.
> Wiesz, ja jestem do granic zdumiona (a raczej przerażona) Twoją
> przesączoną amerykańską propagandą argumentacją.
Nie wiem jak wyglada "amerykanska propaganda". taka sama uzywalam w Poslce
bedac i wychowujac dziecko zyjac w Polsce. Dopiero tutaj dowiedzialam sie,
iz
ten problem ma jakas nazwe, i calkiem powaznie do tego sie
podchodzi.
Czy u Was już nie można kogoś
> najzwyczajniej w świecie nie lubić bez obaw, że zostanie się oskarżonym o
> rasizm, o nękanie "odmieńca", o mobbing? To jest straszne. Ba! To jest
> więcej niż straszne.
To nie wiedzialam, ze nielubienie kogos bo ma czarna skore, czy ze
jest lesbijka, jest takie normalnie niestraszne .......
iwon(k)a
|