Path: news-archive.icm.edu.pl!news2.icm.edu.pl!not-for-mail
From: "m." <m...@W...pl>
Newsgroups: pl.rec.kuchnia
Subject: Re: Chińszczyzna
Date: Wed, 31 May 2006 20:37:58 +0100
Organization: http://news.icm.edu.pl/
Lines: 56
Message-ID: <e5knq6$6ps$1@achot.icm.edu.pl>
References: <e5khpj$d0v$1@inews.gazeta.pl>
NNTP-Posting-Host: chello084010099217.chello.pl
X-Trace: achot.icm.edu.pl 1149100678 6972 84.10.99.217 (31 May 2006 18:37:58 GMT)
X-Complaints-To: a...@i...edu.pl
NNTP-Posting-Date: Wed, 31 May 2006 18:37:58 +0000 (UTC)
X-MimeOLE: Produced By Microsoft MimeOLE V6.00.2800.1506
X-Priority: 3
X-Newsreader: Microsoft Outlook Express 6.00.2800.1506
X-MSMail-Priority: Normal
Xref: news-archive.icm.edu.pl pl.rec.kuchnia:269938
Ukryj nagłówki
Użytkownik "Kinga 'Słowotok'" <k...@b...gazeta.pl> napisał w
wiadomości news:e5khpj$d0v$1@inews.gazeta.pl...
> Więc tak. W sumie to muszę uczciwie przyznać, że nie jadłam w życiu tak
naprawdę
> dobrze zrobionej chińszczyzny. Te parę razy w barach typu chiński
fast-food to
> lepiej zapomnieć (zwłaszcza po tym, jak dawno temu otrułam się tym ja, a w
> zeszłym tygodniu parę osób ode mnie z pracy), w restauracji nie byłam, a w
domu
> gotowanie tejże ograniczało się do mrożonki typu chińszczyzna podawanej z
ryżem.
>
> Tym razem też mam mrożonkę warzywną w składzie kiełki fasoli Mung,
papryka,
> czerwona cebula, pędy bambusa, czarne grzyby, marchew, por, biała cebula.
> I co z tym zrobić, z czym połączyć i jak przyprawić, żeby wyszło prawdziwe
> wschodnie danie? Niekoniecznie chińskie, przyznam się szczerze, że nie
> rozróżniam na tym etapie niuansów smaków wietnamskich od chińskich i np.
> tajskich.
>
> Mrożonka się nadal mrozi, a ja mam dość czasu, żeby kupić wszystko, co
> potrzeba - mięso, makaron (może jakis specjalny podać?), mam makaron
razowy np.
> i ciemny ryż, myślałam o makaronie ryżowym, przyprawy. Tylko jakie?
>
> Nie mam niestety woka, bo kuchenka jest elektryczna, to od razu mówię.
Wszelkie
> rady będą cenne.
Inni się udzielają co do wyrzucenia jedzenia i zakupu woka a ja inaczej
(pewnie profanacja) - nie mam woka i nie wyrzucam jedzenia.
Robię łatwiznę. Cycki z kurczaka(w sklepach nazywany filetem)pokrojone w
kostkę przetrzymywane (marynowane to zbyt podniosłe) w sosie sojowym
(zwykłym ciemnym), sosie ostrygowym,oleju sezamowym, (drogi, ale warto)
soli, pieprzu i ewentualnie czosnku świeżo wyciśniętym jakieś 2-3 dni
(czasem w ramach fantazji dodaję sos tao-tao słodko-ostry chili). Podsmażam
kawałki kurczaka na oliwie/oleju z pestek winogron/ oleju słonecznikowym na
dużym ogniu do zrumienienia. Dodaję warzywa pt. mieszanka chińska
(hortex dobry , drogi - inne ok - taka w niebieskim opakowaniu (byle
bezgroszku!!)). Dolewam rozpuszczona kostkę rosołowe w niepełnym bardzo
kubku. Duszę kilka minut (pod przykryciem). Później odparowuję płyn i dodaję
świeżo wyciśniętego czosnku i sosu sojowego, soli, pieprzu do smaku,
ewentulnie cebuli w kostce knorra (WIEM-_ PROFANACJA). Kilka minut coby się
przegryzło. Do tego makaron sojowy, NIE ryżowy. To pewnie nadal nie jest
dobra chińszczyzna ale sporo osób ją lubi.
Zrobiłam niedawno, teściowa (nalot niespodziewany) i jej córka
(niespodziewany współnalot) jadły i prawie oblizywały talerz, Dałam mniej
czosnku - one to fanatyczki nie są (cóż nie moje wybrane i nie moja krew).
m. - w trakcie nie przytywania zaawansoawengo podczas kurasji hormonalnej
(dzeicko , dziecko please), nadal łakoma (chleba nie jem)
|