Data: 2016-03-06 00:04:55
Temat: Re: Normy ważenia/pakowania w handlu detalicznym
Od: Jarosław Sokołowski <j...@l...waw.pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
Pan Pszemol napisał:
>> Soli magnezowych w sumie jest coś koło jednej dziesiątej tego, co
>> sodowych. Ale chlorek sodowy krystalizuje jako pierwszy, więc po
>> odparowaniu części wody i po wytworzeniu pierwszych kryształów
>> bierze się je do suszenia.
>
> O o o... coś własnie tu jest na rzeczy.
Jeśli kto widział odsalanie wody morskiej, to sobie z łatwością
wyobrazi zachodzące we wodzie przemiany. Chyba że cienko u niego
z chemią. Albo z wyobraźnią, co już trzeba zaliczyć do przypadków
beznadziejnych. Z tym że ludzie uprawiają ten proceder od tysięcy
lat, i tylko tradycja i doświadczenie praojców mówi im, jak to
robić żeby uzyskać co się chce. Dalece nie jest tak, że sól to sól,
poza chlorkiem sodu nic w niej nie ma. Może być 90% (jak w soli dla
rybek w akwarium), może być i 10% -- jak u Japońca.
>> Ale Azjaci kombimują też odwrotnie. W kuchni Japońskiej (może
>> w innych okolicznych też, nie wiem) stosuje się jako przyprawę
>> gorzką sól magnezową. Wydobytą właśnie z morza, kilkakrotnie
>> krystalizowaną z tego roztworu, który inni po uzyskaniu soli
>> oddają morzu. Co kraj, to obyczaj.
>
> A do jakich potraw oni takiej gorzkiej soli używać lubią?
Pojęcia nie mam. Jak powiem, że do sojowych, to się pewnie wiele
nie pomylę. Albo że do ryb -- przecież to Japończycy. O, miałem
rację -- https://pl.wikipedia.org/wiki/Nigari -- tak to się nazywa.
Nazwa całkiem mi z głowy wyleciała, choć mnie tym częstowano.
--
Jarek
|