Data: 2012-08-17 18:00:17
Temat: Re: Roztwór do piersi z kurczaka
Od: "Stefan" <s...@o...pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
Użytkownik "medea" <x...@p...fm> napisał w wiadomości
news:k0lvbu$g15$2@news.icm.edu.pl...
>W dniu 2012-08-17 19:32, Stefan pisze:
>> No, ja też pekluję taką całą nogę zadnią z szynką na pieczenie i podanie
>> na ciepło na takich różnych imprezkach koleżeńskich. I to jest cały
>> ceremoniał: nastrzykiwanie, ostrzykiwanie, masowanie, obracanie itp tak
>> ze trzy-cztery (nawet) tygodnie. Ale po upieczeniu w piecu chlebowym albo
>> w "studni", czasem jeszcze na rożen - to jest mniodzio.
>
>
> No to podaj pytającemu przepis na peklowanie, może go zadowolisz. :)
>
Wybacz, to trzydzieści parę lat próbowania, podglądania...Nie wszystko
nadaje się do publikacji...
Swego czasu, miałem zapodać dzikie ptactwo. Ponieważ takowego nie było,
próbowałem zabejcować kurczaki w zalewie jaką robi się do wołowiny na dziko,
tzn. woda, ocet, sól, cebula,jałowiec, ziele angielskie, liście bobkowe,
kilka kropel karmelu dla kolorku. Nie powiem, trzymałem ją w tym trzy dni,
upiekłem, polewając ją zalewą z miodem (taka ciupeńka miodu), dało się zjeść
(nawet bardzo). Kruchutkie, lekko kwaskowate, można poeksperymentować
(szpikowanie słoninką).
pozdr
Stefan
|