Data: 2010-12-21 20:01:26
Temat: Re: Sernik z Marsa
Od: Paulinka <p...@w...pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
Ikselka pisze:
> Dnia Tue, 21 Dec 2010 11:06:14 +0100, Qrczak napisał(a):
>
>> Dnia dzisiejszego niebożę medea wylazło do ludzi i marudzi:
>>> W dniu 2010-12-21 00:36, Ikselka pisze:
>>>> Dnia Mon, 20 Dec 2010 21:55:45 +0100, medea napisał(a):
>>>>> W dniu 2010-12-20 21:39, Ikselka pisze:
>>>>>> Dnia Sat, 18 Dec 2010 23:43:32 +0100, Paulinka napisał(a):
>>>>>>
>>>>>>> Witam,
>>>>>>>
>>>>>>> Porywam się trochę z motyką na słońce i zamierzam na święta
>>>>>>> zrobić ciasto. (...)
>>>>>> To, co opisujesz, to nie jest ciasto.
>>>>>>
>>>>>>> przywieźć na święta do domu coś słodkiego
>>>>>>> wykonanego moimi rekami i innowacyjnego :)
>>>>>> O właśnie - to jest "coś słodkiego", innowacyjność też raczej
>>>>>> problematyczna, są setki podobnych ciapanin. Nie nazywaj tego ciastem.
>>>>> Dałabyś spokój...
>>>> Ja tylko... OPONUJĘ przeciw błędnej terminologii. Widzę, że tutaj nikt
>>>> tego nie robi - to zupełnie coś innego, niż w przypadku SYROPU (nie
>>>> cukrowego) 3-)
>>> A jaka jest definicja "ciapaniny"?
>> Początek produkcji, podejrzewam, analogiczny jak w przypadku
>> terminologicznych ciast: weź kilka składników i ze sobą je pociapaj. Znaczy
>> różnica się musi zaczynać gdzieś dalej.
>>
>
> Znacznie wcześniej - bo w przemysłowej piekarni.
No tak, żeby tradycji stało się zadość, powinnam pójść do młyna, zakupić
mąkę, udać się na wieś po jaja i ser, mak moczyć w wodzie, skórkę z
pomarańczy powinnam samodzielnie kandyzować miesiąc wcześniej, wtedy
mogłabym powiedzieć, ze upiekłam np prawdziwy serniko-makowiec.
Aaa zapomniałabym musiałabym sobie jeszcze w moim mieszkaniu w bloku
postawić piec kaflowy, bo kuchenka elektryczna to nie to samo.
--
Paulinka
|