Data: 2004-08-03 08:07:27
Temat: Jak to niegdyś gotowano
Od: "ewa" <t...@w...pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
Czytam sobie właśnie "Wspomnienia z Podola. 1898-1919" niejakiej Heleny
Kutyłowskiej. Oto fragment. Może kogoś zaciekawi.
"Latem do robienia powideł i bulionu z mięsa służyła zbudowana w
ogrodzie kuchnia z wmurowanymi dużymi kotłami. W owych czasach robiło się
wielkie zapasy na całą zimę. Piece stawiane były w ogrodzie, aby kotły nie
zajmowały miejsca w kuchni, a poza tym gotowanie na powietrzu tak bardzo nie
męczyło. Powidła trzeba było smażyć i mieszać bez przerwy wiele godzin, a
czasem nie przerywać nawet w nocy. Robienie bulionu, czegoś w rodzaju maggi,
tylko że z samego mięsa i jarzyn, to ceremoniał kilkudniowego gotowania bez
przerwy. Jego smak i jakośc były wyśmienite. Ofiarą takiego bulionu padała
cała krowa, to znaczy mięso i kości. Dodawano także kilka kur i inne mięsiwa
oraz jarzyny. To wszystko gotowało się tak długo, aż zrobił się gęsty płyn
koloru brązowego, który zlewano do głębokich talerzy, i masa ta zastygała.
Twarde krążki mogły bardzo długo leżeć, były wyśmienitym i bardzo pożywnym
dodatkiem do zup i sosów".
|