Data: 2016-11-23 17:25:40
Temat: Re: Piernik świąteczny dojrzewający
Od: Jarosław Sokołowski <j...@l...waw.pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
Pan stefan napisał:
>>> Od późnego Gomułki jednym z moich podstawowych obowiązków domowych w
>>> rodzinnym domu była gdzieś pod koniec października podróż do Brzeska.
>>> Tam, albo u znajomego słodowego albo u :Krakowianek: kupowałem świeżutki
>>> porter okocimski. Miał on dwojakie zastosowanie - do piernika (zawsze
>>> zagniatany sporo przed Świętem Zmarłych i do porteróweczki (niezbędnej
>>> na wigilijnym stole (do karpika w szarym sosie też) :) Resztą (porteru)
>>> zajmował się Ojciec, mnie nie za bardzo podchodził (wolałem Okocim pełny
>>> jasny albo Stawski Beer.)
>>
>> Czy sprzeczność jaką widzę między "pod koniec października" i "sporo
>> przed Świętem Zmarłych" jest rzeczywista, czy tylko pozorna, bo piernik
>> wyrabiany był w nieznanej mi wieloetapowej technologii, w której proces
>> zagniatania i zalewania porterem były procesami odrębnymi i rozdzielonymi
>> w czasie?
>
> O ile pamiętam, najpierw było ciasto zagniatane w twarda kluchę a po
> kilku? dniach, tygodniu? dodawany porter i takie rozrzedzone w
> kamionkowej fasce leżało sobie gdzieś do Andrzejek. Wtedy było pieczone
> i odpoczywało. Miękło i tuż przed Swiętami było przekładane i lukrowane.
> Ech, zjadłoby się taki kawałek ale cóż...
Ba, ale jak zagniatane? Uniwersalny przepis na ciasto jest taki, że
trzeba wziąć suche i mokre, zmieszać razem i zagniatać. Suche wiadomo,
że mąka. Z mokrych zaś w pierniku uznaję jeno piwo i miód. Tłuszcz
jeszcze może, o ile pozwolimy mu (biorąc logikę rozbełtaną) załapać
się na "mokre". Czy bez porteru da się ugnieść kluchę, niechby nawet,
że twardą? Nie wiem. Ale też mnie ochota naszła. To może i ja za piernik
jaki się zabiorę w tym roku? Będzie okazja by sprawdzić, co się da,
czego nie.
--
Jarek
|