Data: 2015-02-16 21:11:53
Temat: Re: Próbował ktoś piec tradycyjne, włoskie, puszyste bagietki?
Od: Jarosław Sokołowski <j...@l...waw.pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
Pan Stefan napisał:
> A teraz brakuje mi np. raków (jadłem ze trzy razy w życiu i już raczej
> ich (tzn. rak polski) za mego życia w sklepach nie uświadczę
Mój pradziadunio, świeć Panie nad duszą Jego, był znanym i uznanym
w swojej części Galicji rakołowcą. Wychodził na noc i wracał do domu
z takim większym szaflikiem wypełnionym skorupiakami. Ja pradziadka
poznać nie zdążyłem, ale w dzieciństwie, podczas wakacji, często
chadzałem na rakowe łowy z dziećmi jego, czyli z braćmi mojej babki,
a i nawet z jedną jej siostrą, co też smykałkę odziedziczyła. Albo
z jeszcze młodszym pokoleniem, czyli z którymś z moich wujów. Takiego
urodzaju już wtedy nie było, ale czasem udawało się nałapać całe wiadro.
Potem odbywał się wieczorny rytuał pod hasłem "teraz będziemy jeść raki".
Kto mógł, to się na taką imprezę stawiał. Gdybym tak chciał wszystkie
sesje policzyć, to nie wiem, czy by nam razem palców starczyło.
Raki w sklepach czasem widuję, a to w postaci tzw. szyjek rakowych
zapakowanych w plastikowe pudełko jak na śledzie. Paszportów nie mają,
więc nie wiem czy one polskie.
Jarek
--
Raz się komar z komarem przekomarzać zaczął,
Mówiąc, że widział raki, co się winkiem raczą.
Cietrzew się zacietrzewił, słysząc takie słowa,
Sęp zasępił się strasznie, osowiała sowa.
|