Strona główna Grupy pl.sci.psychologia Pytania na które też nie znam odpowiedzi. Re: Pytania na które też nie znam odpowiedzi.

Grupy

Szukaj w grupach

 

Re: Pytania na które też nie znam odpowiedzi.

« poprzedni post następny post »
Path: news-archive.icm.edu.pl!news.rmf.pl!agh.edu.pl!news.agh.edu.pl!news.onet.pl!not
-for-mail
From: "Redart" <d...@w...pl>
Newsgroups: pl.sci.psychologia
Subject: Re: Pytania na które też nie znam odpowiedzi.
Date: Tue, 2 Feb 2010 01:24:25 +0100
Organization: http://onet.pl
Lines: 154
Message-ID: <hk7rbg$9a5$1@news.onet.pl>
References: <4...@3...googlegroups.com>
<hjk3es$rc6$1@node1.news.atman.pl> <hjk3me$hce$1@news.onet.pl>
<hjk5nm$nut$1@news.onet.pl> <hjl2n6$gci$1@news.onet.pl>
<1pe6g3b7f2htl$.dlg@trenerowa.karma> <hjmau8$8vo$1@inews.gazeta.pl>
<b...@t...karma> <hjmcvn$g18$1@inews.gazeta.pl>
<1ldaagbzkpsp8$.dlg@trenerowa.karma> <hjmfie$orf$1@inews.gazeta.pl>
<1...@t...karma> <hjmkrm$qph$1@news.onet.pl>
<hjmlbv$s9d$1@news.onet.pl> <hjmm0a$u6q$1@news.onet.pl>
<hjmmnu$mi$1@news.onet.pl>
<e...@m...googlegroups.com>
<hjmpd7$8vo$1@news.onet.pl>
<d...@c...googlegroups.com>
<hk09l0$4bl$1@news.onet.pl> <hk10q3$i7o$1@news.onet.pl>
<hk153f$tcc$1@news.onet.pl> <hk1svl$1kv$2@news.onet.pl>
<hk2bcm$d2d$1@news.onet.pl> <hk2fsf$nos$1@news.onet.pl>
<hk2meo$4v3$1@news.onet.pl> <hk4q1j$gk2$1@news.onet.pl>
<hk6r7o$8n6$1@news.onet.pl> <hk7nh6$1cc$1@news.onet.pl>
NNTP-Posting-Host: 81.190.100.199
Mime-Version: 1.0
Content-Type: text/plain; format=flowed; charset="iso-8859-2"; reply-type=response
Content-Transfer-Encoding: 8bit
X-Trace: news.onet.pl 1265070256 9541 81.190.100.199 (2 Feb 2010 00:24:16 GMT)
X-Complaints-To: n...@o...pl
NNTP-Posting-Date: Tue, 2 Feb 2010 00:24:16 +0000 (UTC)
X-Priority: 3
X-MSMail-Priority: Normal
X-Newsreader: Microsoft Outlook Express 6.00.2900.5843
X-MimeOLE: Produced By Microsoft MimeOLE V6.00.2900.5579
Xref: news-archive.icm.edu.pl pl.sci.psychologia:508724
Ukryj nagłówki


Użytkownik "Ender" <e...@n...net> napisał w wiadomości
news:hk7nh6$1cc$1@news.onet.pl...

> Do tego momentu moim zdaniem konfabulujesz.
Moim zdaniem raczej nie - ale może byłbyśw stanie okreśłić, co najbardziej
Ci się
w tym co napisałem wydało 'niestosowne', niewiarygodne, nierzeczywiste ?
Tak jednym zdaniem.

> Jakiekolwiek porozumienie na płaszczyźnie emocjonalnej oczywiście jest
> możliwe, ale do jej trwałości potrzebna jest dojrzałość, o którą nie dość,
> że nie łatwo, to jeszcze potrzebna jest u obojga jednocześnie.
> Dlatego znacznie lepsze jest porozumienie na płaszczyźnie intelektualnej,
> jako nadrzędne.
Chyba nie bardzo Cię rozumiem, między czym a czym tu jest wybór,
co to są za alternatywy. Chodzi Ci o porozumienie typu: ten
układ to z założenia romans, nie angażujemy się, nie planujemy
wspólnego domu, domy mamy gdzieś indziej i zawsze do nich wracamy
z zawiązanymi ustami, i każdy ma prawo się bez zbędnych wyjaśnień
w każdej chwili wycofać ?

Jakbyś mógł objaśnić, byłbym wdzięczny.

> U mnie, jak już wcześniej pisałem, zakochanie wiązało się z kompletną
> utratą kontroli nad własnym życiem.
Nie widziałem tego, ale dobrze, ze mówisz.
W sumie u mnie zakochanie to też zawsze był niezły odpał,
wręcz psychotyczny. Ale po kilku razach, takich niezobowiązujących
poznałem trochę swój organizm i przede wszystkim ustało to takie
zupełnie niekontrolowane lgnięcie do drugiej osoby i panika, że
to się skończy. Wiedziałem że sie skończy i że będę miał bolesne
lądowanie, kiedy w organiźmie zaczną schodzić hormony. Że będę
jak na głodzie. I fizjologia nie przekładała mi się już tak bardzo
na emocje i pragnienia, na 'muszę z nią'. Po prostu wiecej spałem
i przechodziło.

> W dodatku większa kontrolę nad naszym związkiem miała dziewczyna i
> stopniowo zaczęła mnie zmieniać. Machnąłem ręką na kolesi, przyjaciół z
> dzieciństwa, którzy wg niej ciągnęli mnie do złego i zacząłem robić coraz
> więcej właściwych wg niej rzeczy.
> Przy pierwszej próbie odmowy był foch. Cichy dzień i zamknięte drzwi od
> pokoju przed moim nosem. Prosiłem o rozmowę i zero reakcji.
> Pani miała focha.
> I tak jak u ciebie, choć pewnie to tylko zbieżność słów: spotkałem się z
> przerażeniem. Totalnym przerażeniem.

Też miałem takie klimaty kiedyś, że mi się TŻ zamykała przede mną
w łazience i paliła fajki a ja pod drzwiami stałem i prosiłem, żeby
otworzyła a nawet w desperacji próbowałem rozmawiać przez zamknięte drzwi.
Czekaj - raz nawet rozmontowałem szybę od łazienki i wszedłem
do środka. To był rzeczywiscie paskudny i chory klimat. Grała nie fair.
Bo jak zaproponowałem, ż ejak to ma tak wygladać i spakowałem walizki
- to mnie błagalnym tonem wciągneła z powrotem do domu. I problemy
nagle pprysły.
Ale z drugiej strony - wydaje mi się, że ja chyba też musiałem
być po prostu męczący - ale nie pamiętam siebie z tamtego okresu zbyt
dobrze.
Wiem tylko, że nie wszystko da się 'obgadać', czasami trzeba trochę
zamilknąć, żeby wydobyć z siebie sprawy najistotniejsze. Inaczej partner
czuje się 'osaczony słowami'. Osaczony "nieprzychylną logiką" - o ile to
jest logika - a przecież chodzi tu głównie o emocje. Teraz wiem,
że miewam takie jakby to powiedzieć, napady kompulsywnego gadania
jak mnie emocje opadają, koniecznie chcęsięprzebić z jakimś
komunikatem a druga strona po prostu nie słucha, ma dosyć
mojego głosu. Znaczącego komunikatu nie da się przebić w tej
formie. Nie będzie miału TŻ właściwego 'poważania'.
Co o tym myślisz, jak to u Ciebie jest ?

> I pomyślałem, to tak teraz ma wyglądać moje życie z tą jedyną, którą tak
> pokochałem? Setki zamkniętych drzwi i brak chęci do porozumienia?
> Jak to wałkowane od pokoleń, poszedłem na wódkę. Piłem parę dni i było
> lżej, ale nie zbyt lekko. Napatoczyła się koleżanka. Żadna piękność ale
> poczciwa dziewczyna - zaprosiła, poczęstowała posiłkiem. Musiałem jej się
> podobać, bo zaprosiła mnie do łóżka. I o dziwo, po łóżku było znacznie
> lżej. Nigdy wcześniej seks nie miał dla mnie takich właściwości. Leczyłem
> sie więc z mojej miłości w jej łóżku, potem innej koleżanki, aż po woli
> zacząłem odzyskiwać swoje życie.
> Zacząłem spotykać się z przyjaciółmi, powrócił ich szacunek, a potem mój
> do samego siebie.
> Aż razu pewnego spojrzałem na swoje kochanie, która po paru cichych dniach
> zaczęła znowu udawać powoli miłość do mnie i widziałem już tylko
Znaczy się rozumiem, to była jakaś kolejna z kolejnych kłótni
zakończona cichymi dniami ?
> zwyczajną wywłokę ze wszystkimi jej wadami. W głowie mi się nie mieściło,
> jak swoją dupą mogła mną tak sterować.
> Miałem już skończyć ten pusty dla mnie związek, ale sama się dowiedziała o
> moim jakimś romansie od jakiejś swojej psiapsiółki.

No i o tym mówię. To wychodzi, tak czy inaczej. Co najwyżej TŻ
może udawać, że nic nie wie, albo wypierać pewne sygnały ze świadomosci,
np. ze strachu. Czy w takich warunkach można mówić o satysfakcjonującym
związku, dajacym poczucie bezpieczeństwa ? Mi się wydaje że nie.
Jakie TŻ (mówię o Twojej obecnej TŻ, chociaż nie mam do końca
jasności, czy to dwie rożne osoby) ma gwarancje, że pewnego dnia
nie przyjdziesz i nie powiesz: "sorry, przeprowadzam się do innej,
ale oczywiście możemy się dalej spotykać" ? Wiesz - kochanka ma tę zaletę
wobec TŻ, że zdaje się, że wobec kochanki/kochanek jesteś dużo bardziej
otwarty. To z kochankami masz związki partnerskie, dogadane, szczere,
to z nimi możesz jakby co pogadać 'o wszystkim', o TŻ potencjalnie też.
A z TŻ ? Jej pozycja wydaje mi się strasznie mizerna. Dla jakiej idei
ciągnąć taki związek ?

> Zapytała czy to prawda, a ja się roześmiałem.
> Byłem wolnym człowiekiem i nie miała nade mną już żadnej władzy.
> Obiecałem sobie, że już nigdy nie dopuszczę do takiego zauroczenia i za
> każdym razem, jak zabiło mi szybciej serce do kogoś, to włączał mi się już
> alarm. Jednocześnie nie bałem się już uczuć. Chętnie ulegałem swoim
> podkochiwaniom ponieważ miałem już poczucie bezpieczeństwa, że gdy drugi
> raz się pogrążę w jakimś zauroczeniu, to już wiem, jak sobie z nim
> poradzę.
> Z wiekiem seks i dupa przestały być już tak bardzo istotne, a na pewno nie
> najważniejsze. Raz nawet moja TŻ przespała się kiedyś z kimś po pijaku i
> potem przyleciała do mnie z płaczem o wybaczenie.
> No cóż, wybaczyłem, co miałem zrobić, choć ona sobie chyba nie bardzo
> umiała z tym poradzić, nawet jak jej powtarzałem, że nie ma już sprawy.
> Jednego tylko nigdy więcej nie tolerowałem: fochu i zamkniętych drzwi od
> pokoju przed nosem. W każdym związku na początku to powtarzałem, że zniosę
> wszystko, krzyki, wyzwiska ale nie odmowę rozmowy.
> Dla mnie to jest zdrada porozumienia, chęci porozumienia, zdrada sensu
> związku i wszystkiego, na czym się opiera.
> Owszem mieszkałem jeszcze jakiś czas z kobietą po czymś takim ale to już
> był koniec i masz rację, że to było prawdopodobnie wyczuwalne, co pomagało
> rozwiązać problem samoczynnie.
>
>> Inaczej mówiąc - romansowanie 'w tajemnicy' jest czymś
>> iluzorycznym, nietrwałym, kumulującym nieporozumienia
>> i zmierzajacym do przekroczenia 'bariery dźwięku'. Huk.
>> I komuś pekają bębenki a nawet dostaje zawału.
>> Nieplanowanie.
>> Zaś coś takiego jak 'otwarty związek' (który nie jest Twoim
>> przypadkiem - w ogóle nie dojrzałeś do rozmowy na ten temat
>> ze swoją TŻ) jest generalnie dla ludzi bogatych i bezdzietnych.
>> W tym drugim przynajmniej jednak można mówić o czymś takim,
>> jak szczerość, zaufanie, partnerstwo, dyskusja o konfliktach
>> i potrzebach, przyjaźń. Są to jakieś atrybuty "miłości bez
>> wyłączności".
>> Natomiast moja żona na poropozycję 'związku otwartego'
>> powiedziała 'nie'. I coś z tym trzeba było zrobić.
>>
>> BTW. Dzisiaj wiem, że związek otwarty to byłaby jednak
>> jakaś masakra ;))) Ale kiedyś wydawało mi się to atrakcyjne.
>
> Wyłączność jest po prostu praktyczna.
> A do związku otwartego, potrzeba drugiej otwartej osoby, o którą nie łatwo
> i moja TŻ nią nie jest.
Ale rozumie, że ten pierwszy związek, gdzie zostałeś potraktowany
zupełnie instrumentalnie (fochy) już dawno za Tobą, tak ?
Czy gdyby Twoja obecna TŻ dowiedziała się o Twoich romansach,
to też nie poczuła by się jak traktowana instrumentalnie ?
Dla Ciebie wartością jest rozmowa, komunikacja, dla niej być może
absolutna wierność. Nie widzisz szans na to, by te Wasze wartości
spotkać ?

 

Zobacz także


Następne z tego wątku Najnowsze wątki z tej grupy Najnowsze wątki
02.02 cbnet
02.02 medea
03.02 Redart
03.02 XL
03.02 Reda rt
03.02 Reda rt
03.02 XL
03.02 Redart
03.02 XL
03.02 Redart
03.02 XL
06.02 Redart
06.02 Redart
06.02 Paulinka
06.02 XL
Dlaczego faggoci są źli.
samotworzenie umysłu
Re: Zachód sparaliżowany
Irracjonalność
Jak z tym ubogacaniem?
Trzy łyki eko-logiki ?????
Jak Ursula ze szprycerami interesik zrobiła. ?
Naukowy dowód istnienia Boga.
Aktualizacja hasła dla Polski.
Kup pan elektryka ?
SZOK
Kara wiezienia.
Fiducia supplicans.
Na kłopoty - ZIELONI ????
"Państwo"
Dlaczego faggoci są źli.
Autotranskrypcja dla niedosłyszących
Zmierzch kreta?
is it live this group at news.icm.edu.pl
"Schabowe"
samotworzenie umysłu
Re: Zachód sparaliżowany
Irracjonalność
Jak z tym ubogacaniem?
Demokracja antyludowa?
Trzy łyki eko-logiki ?????
Jak Ursula ze szprycerami interesik zrobiła. ?
Naukowy dowód istnienia Boga.
Aktualizacja hasła dla Polski.
Kup pan elektryka ?