Data: 2014-10-26 10:57:45
Temat: Re: Ratunku, wegańska uczta
Od: "Stefan" <s...@o...pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
Użytkownik "Qrczak" napisał w wiadomości grup
dyskusyjnych:544ca43f$0$11153$6...@n...neostrad
a.pl...
Dnia 2014-10-25 15:43, obywatel Sławomir Kurek uprzejmie donosi:
> W dniu czwartek, 23 października 2014 16:26:24 UTC+2 użytkownik bbjk
> napisał:
>
>> W planach kolacja, jeden z gości to weganin.
>
> W moim świecie, to o menu decyduje gospodarz i dlatego się do niego
> przychodzi, aby skosztować coś (spécialité de la maison), czego nie
> ma/jada się u siebie w domu.
Ależ oczywiście... zawsze decyduje gospodarz. Dlatego ten, co szanuje
innych odmienność, a wie o niej, potrafi dostosować to menu do sytuacji.
Specjalite nie musi się ograniczać do jednej wciąż tej samej potrawy.
Z uwagą (jak zwykle) czytam wasze posty, a sam chciałbym podzielić się z
wami refleksjami z jednego (jedynego jak do tej pory i nie daj Panie Boże
więcej) spotkania z weganką (?).
nasze grono spotyka się co miesiąc zwykle w pierwszy piątek miesiąca, aby
przy wzajemnej spowiedzi z ubiegłego okresu zająć się degustacją różnych
wytworów pitnych (przeważnie panowie) i wypieków (przeważnie Panie, bo one
tzn te wypieki nie ida w d..y tylko w cyc :). Jedna z naszych koleżanek,
Florydzianka od 40 prawie lat zapytała się wcześniej () czy może przyjść z
koleżanką takoż Florydzianką, rzekomo niezłą aparatką. Ciekawi jej byliśmy
okrutnie. I co się okazało? Absolwentka kieleckiego geologa wywędrowała w
świat, zakotwiczyła się przy jakimś Jankesie i tak jej zeszło te 40 lat. 2
czy 3 mężów a co najgorsze doznała przełomu w bulwie i zaczęła prowadzić
zdrowotny tryb życia.
My sobie gadamy konsumujemy a ta zasuszona córka krokodyla zaczyna truć.
Jakie to niezdrowe, szkodliwe itp. My za pierożki a ona jakieś trawy suszone
z torebki wyciąga i miętoli protezą. I dziamdzia, jakie to dobre i zdrowe.
My za miareczki z 5letnią naleweczką z derenia, a ona wodę bez gazu z jakąś
tabletką zakwaszającą czy zasadową, I dziamdzia dalej. W naszym gronie jest
wielu postrzeleńców płci obojga (nie dziwota, po kopie latek każdemu bije w
czajnik) ale takiej popierdułki to jeszcze nie widzieliśmy.
Kochani , ja (i nie tylko) zawsze uważałem - wleziesz między wrony, kracz
jak i one. Przychodzisz w goście, to weź pod uwagę że gospodarz chce cię
przyjąć jak najlepiej potrafi. Nie narzucaj mu swoich poglądów.
Na tym na razie kończę i biorę się za ładny kawał szyneczki wieprzowej
(peklowanej dwa dni) w chińszczyźnie ala Kurdwanów :)))
Smacznego!
pozdr
Stefan
|