Data: 2014-09-27 13:13:45
Temat: Re: Wakacyjne miłości
Od: Jarosław Sokołowski <j...@l...waw.pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
Pani Basia napisała:
>>> Dowiedziałam się od Dalmatyńca: dinja = melon, a w Dalmacji cata =
>>> dynia, ale też synonim melona. Na pomidory mają trzy słowa - pomidori,
>>> rajcica i coś trzeciego, więc i na melon podobnie. Więc tajemnica,
>>> dlaczego w Zadarze inaczej chyba rozwiązana?
>>
>> To "coś trzeciego", to zapewne "paradajz".
>
> Raczej nie, ale dowiem się na nowo. Paradajza zapamiętałabym, bo to
> łatwe. Może u nich tak jest, jak u nas z ziemniakami/kartoflami/pyrami?
> Czy borówkami/ czarnymi jagodami?
Bardziej jak z borówkami. Ta sama osoba nigdy nie mówi "borówka" zamiennie
z "czarna jagoda". Ale wielu ludzi urozmaica dietę, jedząc raz ziemniaki,
a potem dla odmiany kartofle. Zaś pyry, to znów inna historia.
>> Dziwne to synonimy. Można mówić, że są one w języku, ale pojedynczy
>> ludzie, lokalne społeczności, używają jednego wybranego słowa. I mocno
>> dbają o odrębność. Rozmawiałem niedawno z uroczym starszym panem.
>> Opowiadał jakie to ma w domu "finestra". Dobra chwila musiała minąć,
>> zamim uruchomił mi się łańcuch skojarzeń i zapytałem, czy ma na myśli
>> prozora (okna). Miał. Z uśmiechem to przyznał i dalej gada o tych
>> swoich finestrach. Ale on był z wyspy. Niezbyt odległej, lecz jednak.
>
> Bardzo ciekawe są te wędrówki słów.
Tak samo jak ludzi. Też mają ciekawe wędrówki, a potem ciekawe rzeczy
z tego wynikają.
>> Wróćmy znów do kuchni. Zamawiam ćevapi. Tak po prostu, nic wyszukanego
>> przecież. W Dalmacji jak najbardziej dalmackiej, w Trogirze bodaj.
>> Kelner zareagował tak jak ja na te finestra. I rzecze mi z miną
>> pytająco-korygującą: ćevapčići? Młody chłopak, mógł skądeś przyjechać
>> dorobić sobie, to pełnia sezonu była. Ale skąd? Przecież nie z Serbii.
>
> Pewnie z Serbii to jeszcze nie, może z Bośni?
Wystarczy, że z Krainy.
> Cevapi to kuzyn kebaba, a ćevapčići wygląda mi na zdrobnienie od ćevapi.
Wyglądać wygląda, temu zaprzeczyć nie można. Ale z drugiej strony, jeśli
się popatrzy na serbskie ćevapčići, to wyglądaja one jak dalmackie czy
inne ćevapi, tylko są o wiele większe. Mam wrażenie, że im dalej od brzegu
morza wgłąb lądu, tym one okazalsze. Chociaż zależność może być bardziej
złożona -- trzeba rzecz zbadać gruntownie i wykreślić mapę z izoliniami.
> W Macedonii, gdzie to jadłam w absolutnie lokalnej knajpce na targu w
> miasteczku, którego nazwa uleciała mi z pamięci, nazywa się to kjebapi,
Przy przejściu z bułgarskiego zanikło "cz" -- kebapczi. Albo to Bułgarzy
dodali. Jak by to było po strarocerkiewnosłowiańsku, tego już nie wiem.
> w Gruzji kababi (pyszny w Kutaisi z mielonej jagnięciny), a w Armenii
> szisz kebab lub khorovats. Na zdjęciu pokazałam khorowats z raków, tak
> też można, jadłam też z baraniny, klasycznie zawinięty w lawasz. I tam
> ta nazwa oznacza mięso nie tylko mielone, ale przede wszystkim kawałki
> na patyku, czyli szaszłyk, nazywany także międzynarodowo szaszlik, a
> może to tylko dla cudzoziemców? Khorovats może też być z warzyw,
> papryki, bakłażanów, pomidorów, cebuli. Czy ormiański khorowats ma coś
> wspólnego z Chorwacją poza brzmieniem? Wątpię bardzo.
'The word "khorovats" means "grilled" in Armenian' -- tyle da się
wyguglać. Jakie jest pochodzenie słowa "Hrvat" w chorwackim, tego
nie wiem. Ale "Horvat" jest częstym nazwiskiem chorwackim. Raczej
w Slavonii, bo w Dalmacji Horvata znaleźć trudno. Z tym że to słowo
jest węgierskie. Za to wiadomo, że nasz "krawat" pochodzi wprost
od "Hrvat", "Chorawt" -- i upamiętnia wynalazców tego wisiorka.
> Od razu przyznam, że języki gruziński i ormiański są dla mnie zbyt
> trudne, by się wgłębiać w zależności, te zbitki charczących spółgłosek.
> Musiałam długo dopytywać, co jest co, bo w małych knajpkach menu jest
> wypisane na tablicy tylko alfabetem na razie dla mnie mało zrozumiałym.
> Jak zwał, tak zwał, te kababi są świetne, a kulinarne wpływy arabskie
> rozciągają się na wielkim obszarze.
Arabskie? Chyba przede wszystkim tureckie. Też muzułmanie, ale to jednak
nie to samo. Czy Tatarzy krymscy również mają swój odpowiednik tego,
o czym teraz rozmawiamy? Do nas nie przynieśli, albo po drodze zgubili.
> Na marginesie: pierwszy raz spotkałam się z typowym ormiańskim
> szaszłykiem w w archiwalnym filmie w scenie, kiedy Ormianin w Moskwie
> na balkonie przyrządza swój khorowats:
> https://www.youtube.com/watch?v=67nCHPrsj84
Na wsjakij pożarnyj słuczaj zawsze warto mieć taki sprzęt, choćby
i przyszło mieszkać w moskiewskim bloku.
> A w mojej ulubionej Rumunii to mititei i też są świetne.
Z tego co pamiętam z Rumunii (też lubię bardzo), to tam się je lepi
ręcznie na kształt cygar. Serbsko-chorwackie robione są przy użyciu
specjalnego diwajsu, wyciskane przez dyszę jak kiełbasa, tylko bez
osłonki. I od razu cięte na odcinki (średnicę dyszy i długość cięcia
należy odczytać z mapy, co o niej wspominałem, a jeszcze jej nikt nie
widział). Ja sprzętu nie mam, więc również lepię ręcznie.
Jarek
--
Nad rzeką latem ferajna na grilla się zasadza
Auta z Niemiec -- sam wiem kto je tu sprowadza
Żaden spleen i cud, na ulicach nie śpią złotówki
W Pile Święta jest Rodzina i święte są żarówki
|