Data: 2005-07-28 16:22:28
Temat: Re: osiedlowe dzieciaki
Od: "Nixe" <n...@f...peel>
Pokaż wszystkie nagłówki
W wiadomości <news:dcah2h$idg$1@news.onet.pl>
Iwon(k)a <i...@p...onet.pl> pisze:
Nixe:
>> Może po prostu czują "presję" wynikającą z obecności rodzica.
>> Podobnie jest w przedszkolu - jeśli obok jest wychowawczyni, to
>> dzieci bawią się wspólnie bez większych konfliktów. Gdy są same, to
>> tworzą się poszczególne grupki i paczki i dopóki pozostałe dzieci
>> nie są szykanowane, gnębione, wyśmiewane itp. to naprawdę nie ma w
>> tym niczego niewłaściwego.
> otoz to. jak sama wpomnialas o mobbingu, dokladnie to samo dzieje
> sie i w pracy, kiedy np nowy pracownik jest niezaakceptowany przez
> stara paczke.
Ale to, co opisałam wyżej, czyli zabawy we własnych gronach, NIE jest mobbingiem.
Brak akceptacji nowego pracownika przez starą paczkę również NIE jest mobbingiem,
ponieważ brak akceptacji nie jest równoznaczy z gnębieniem, dokuczaniem,
wyśmiewaniem, dręczeniem. Owszem - ten brak akceptacji może się w skrajnych
przypadkach w mobbing przerodzić, ale dopóki (pomimo braku sympatii) stosunki m-dzy
paczką a nowym są grzeczne i poprawne, to problemem jedynie osoby nowej jest to, że
czuje się ona z tym źle, bo z jakichś tam prywatnych powodów chciałaby czegoś
więcej. Nikt z paczki nie może być jednak odpowiedzialny za jej poczucie odrzucenia.
To przecież nonsens.
> w obecnosci szefa potrafia pracowac razem, kiedy szef
> znika, romzowy cichna, kiedy wchodzi osoba wykluczana z paczki.
I to nazywasz mobbingiem?? Niechęć do prywatnych rozmów w obecności osoby "spoza
układu"?
Gdyby ta nowa osoba wniosła skargę do sądu o mobbing w opisanej sytuacji, to
zostałaby, delikatnie mówiąc, wyśmiana.
> a wlasnie o takiej sytuacji ja bym uzyla slowo "gnebic", jest to
> gnebienie emocjonalne. takie ciche dni. niby grzecznie, niby nic, a
> jednak boli.
Jak wyżej. Co ma niechęć do rozmów z daną osobą do jej gnębienia?
>>> zapewne wszystkiego nie wiemy, ale pewien, znany mi schemat sie
>>> powtarza. lepiej sobie takimi dziecmi glowy nie zawracac
>> Jak najbardziej, ale nie dlatego, że są to dzieci niemiłe czy
>> niedobre, lecz dlatego, że usilnie starając się o ich akceptację,
>> dziewczynka traci swoją godność.
> bo wlasnie sa niedobre i niemile.
Taaa ... bo każdy pijak to złodziej :-/
>> Czy siebie i swoją paczkę przyjaciół (np. z pracy) nazwałabyś złymi
>> ludźmi, gdybyście nie mieli ochoty zapraszać na imprezy znajomej,
>> którą na co dzień traktujecie normalnie, ale generalnie z różnych
>> powodów nie pasuje ona do Waszego towarzystwa?
> co innego jest zapraszac na imprezy, a co innego wspodzialac jesli sie
> jest w grupie.
Ale dziewczynka NIE jest w grupie. Ona tylko wychodzi na to samo podwórko i chce się
do tej grupy dopiero dostać. Dzieci z kolei tego nie chcą i mają do tego pełne
prawo. Dziewczynka może czuć się rozżalona, ale nie ma prawa mieć do tych dzieci
pretensji.
> te dzieci na podworku jest jak praca,
Skąd Ci to przyszło do głowy? Grupka dzieci na podwórku to nie jest grupa, do której
należy defaultowo każdy, kto się na tym podwórku pojawi (tak, jak to jest w pracy).
To po prostu grupa znajomych, którzy się jedynie na tym podwórku spotykają (a mogą
na basenie, w domu jednego z nich itp).
>> Powiedziały, że jej nie lubią. Nieznajomość języka była być może
>> tylko dyplomatyczną wymówką.
> powiedzialy ze jej nie lubia na jakiej postawie, jesli nie umiala
> nawet sie dogadac z nimi. z wygladu?
A nawet jeśli?
BTW - powiedziały, że jej nie lubią, w momencie, gdy już się nauczyła języka.
> wlasnie z barku dobrej woli
Pisanie o dobrej woli, gdy mowa jest o uczuciach (sympatii czy antypatii) jest
totalnym nieporozumieniem. Okazałabyś dobrą wolę w sytuacji, gdyby zakochany w Tobie
znajomy, którego organicznie nie cierpisz, ze łzami w oczach błagał o randkę (albo co
gorsza o pocałunek ;-)?
Okazanie dobrej woli w takich sytuacjach nie jest obowiązkiem, a jej brak w żaden
sposób nie oznacza złego charakteru i wredoty.
> celowego znalezienia sobie slabszego kolegi.
A niby jaki miałyby w tym cel?
Gdyby zaczepiały ją, ciągnęły za włosy, łaziły za nią, pastwiły się, gdyby to one
prowokowały i inicjowały konflikty, to możnaby faktycznie powiedzieć, że są niedobre
i wredne. Ale one niczego od tej dziewczynki nie chcą, ona ich po prostu nie
interesuje, co jest i pochodną i powodem tego, że nie mają ochoty na zabawę z nią.
>> Ponawiam pytanie - czy brak sympatii do kogoś świadczy o złym
>> charakterze?
> w tym przypadku tak. ogolnie, nie zawsze.
A na podstawie czego_konkretnie_uważasz, że ten przypadek różni się od innych?
>>> i dla mnie takie dzieci to sa male wredoty.
>> Czy swoją córkę wychowujesz w przeświadczeniu, że jeśli ktoś nie
>> chce się z nią bawić/rozmawiać/przebywać, to jest wredotą?
> jesli zachodzi taka sytuacja jak opisuje autorka postu, to tak.
To dość przykre, że nie mając żadnych podstaw tak szybko oceniasz te dzieciaki.
> bullying wynika z "wredoty".
Ale to nie jest bullying.
>> Wg Ciebie hermetyczne paczki przyjaciół tworzą ludzie o złych
>> charakterach?
> w _tym_ przypadku tak.
Może źle się wyraziłam. Czy uważasz, że powstawanie hermetycznych paczek przyjaciół
jest pochodną defaultowego złego charakteru ich członków? Innymi słowy, czy ludzie o
dobrych charakterach nie tworzą zamkniętych paczek przyjaciół i zasadniczo przyjaźnią
się także z ludźmi, do których nie czują specjalnej sympatii?
--
PozdrawiaM
|