Data: 2005-07-28 16:30:11
Temat: Re: osiedlowe dzieciaki
Od: "Nixe" <n...@f...peel>
Pokaż wszystkie nagłówki
W wiadomości <news:dcajlf$1h4o$1@news2.ipartners.pl>
Basia Z. <bjz_@_(prosze_usun_podkreslenia)_poczta.onet.pl> pisze:
> Przyznam się ze ja na studiach miałam taką sytuację, że już na
> pierwszym roku zaprzyjaźniłam się z trzema osobami. Po jakimś czasie
> chciała dołączyć do naszej czwórki jeszcze jedna koleżanka. Ale jej
> towarzystwo z różnych względów po prostu nam nie odpowiadało. Trudno
> powiedzieć dlaczego, była po prostu "z innej bajki", znacznie
> poważniej wszystko traktowała niż nasza paczka, wiecej się uczyła itp.
Trudno powiedzieć, bo generalnie sami zazwyczaj nie mamy pojęcia, dlaczego kogoś
lubimy, a kogoś innego nie. Ja to nazywam odbieraniem na tych samych (albo na
różnych) falach i z reguły nie dociekam, dlaczego tak się dzieje.
> No i trzeba powiedzieć ze postąpiłyśmy brzydko, uciekając jej po
> prostu jak małe dzieci na każdej przerwie między zajęciami.
A co właściwie miałyście zrobić? Powiedzieć jej wprost "nie lubimy cię, nie pasujesz
do nas"?
W sumie można i tak prosto z mostu, ale ja bym nie potrafiła. Wolę, gdy dana osoba
sama wyczuje, co jest grane.
> Widać było ze jest jej przykro, ale się sama wycofała, bo widać
> zrozumiała, że jest niemile widziana.
I tu ukłony w jej stronę za zrozumienie Waszych "intencji" ;-)
Jeśli przy tym miała świadomość, że nie ma w tym wszystkim ani Waszej, ani jej winy,
bo tak po prostu bywa, to już w ogóle super.
--
PozdrawiaM
|