Data: 2005-07-28 21:11:31
Temat: Re: osiedlowe dzieciaki
Od: "Nixe" <n...@f...peel>
Pokaż wszystkie nagłówki
W wiadomości <news:dcbe7h$ep8$1@nemesis.news.tpi.pl>
PaRaNoJa <y...@x...wp.pl> pisze:
> A w sumie co by tym dzieciakom zalezało żeby chociaż raz się pobawiły
> z tą dziewczynką,
1.) Dzieciaki pobawiły się i to nawet nie raz. Prawdopodobnie pod "presją"
obserwującej to mamy.
2.) Dziewczynce prawdopodobnie nie zależy na łaskawym dopuszczeniu do
jednokrotnej zabawy (tym bardziej, że nie byłaby to zabawa w miłej
atmosferze), lecz na dłuższej znajomości. A tego od dzieci już nie można
wymagać.
> myślą że jak mieszkają w Kanadzie i są
> kanadyjczykami to już do nich cały świat należy, to już jak ktoś inny
> jest innej rasy, pochodzenia itd itp to już należy go odtrącić?
A skąd Ci takie wnioski w ogóle przychodzą do głowy?
> Nie wiem ale mój syn lubi się bawić ze wszystkimi,
A moje dzieci nie lubią bawić się ze_wszystkimi_. I jest masa dzieci, które
nie lubią bawić się z moimi dziećmi. I jest to zupełnie NORMALNE i nikt z
tego powodu nie rwie włosów na głowie.
Ty zapewne też nie lubisz przebywać w towarzystwie_wszystkich_ludzi i są
ludzie, którzy nie cierpią Ciebie.
> Chodzi tu tylko o pobawienie się, a nie o związek już
> na całe życie.
Wróć do czasów, gdy byłaś dzieckiem i przypomnij sobie, czym wtedy była dla
Ciebie przyjaźń i wspólna zabawa. Dorosły patrzy na to zupełnie inaczej i
bagatelizuje sprawę "jakiejś tam tylko zwykłej zabawy".
Nie sądzę, by dziewczynce zależało wyłącznie na pobawieniu się, ale na
zawarciu w trakcie tej zabawy dłuższej znajomości.
--
PozdrawiaM
|