Data: 2005-07-29 09:23:35
Temat: Re: osiedlowe dzieciaki
Od: "Nixe" <n...@f...peel>
Pokaż wszystkie nagłówki
"Lila" <H...@H...Com> napisał >> I uczysz, żeby okazywały dowody sympatii
nawet tym osobom, których z
> Ucze dzieci tego co napisalam - zeby wczuly sie w to jak ich
> zachowanie moze odebrac inny czlowiek.
No dobrze, ale po co? Co takie "wczucie się" miałoby zmienić w postępowaniu
Twoich dzieci?
Bo jeśli chodzi Ci tylko o to, by miały_jedynie świadomość_, że komuś może
być przykro, to ok. Tu nie ma wątpliwości. Ale jeśli oprócz tej świadomości
miałyby jeszcze coś w sobie zmienić (wbrew odczuciom), to nie jest to już
ok.
> Nie ucze dzieci, zeby mowily "lubie Cie" jesli kogos nie lubia - jesli o
> to Ci chodzi, ale tez by nie ranily kogos niepotrzebnie.
Granica między asertywnością a ranieniem kogoś niepotrzebnie jest dość
płynna, ale nikt, kto siebie samego uważa za osobę jedynie asertywną nie
może ponosić odpowiedzialności za to, że ta druga strona odbiera to już jako
niepotrzebne ranienie.
> Zreszta wydaje mi sie, ze klasę czlowieka nie poznaje sie po tym jak
> odnosi sie do przyjaciół, ale raczej jak odnosi sie do innych ludzi, w tym
> takze do tych, ktorych nie lubi lub nie zna. I nie ma to nic wspolnego z
> hipokryzją.
Piszesz o odnoszeniu się, a w tym wątku była mowa o okazaniu sympatii
dziewczynce i przyjęcia jej do zabawy.
IMHO dzieci odniosły się do niej zupełnie normalnie - odmówiły wspólnej
zabawy, ale zrobiły to spokojnie i podając swoje powody. Nie wyśmiały jej,
nie obraziły, nie itp. Wykazały się po prostu asertywnością. I naprawdę
problemem dziewczynki, a nie tych dzieci jest to, że poczuła się tym
dotknięta. One nie mają obowiązku odpowiadać za jej uczucia.
PozdrawiaM
|