Data: 2014-09-26 00:23:50
Temat: Re: Wakacyjne miłości
Od: Jarosław Sokołowski <j...@l...waw.pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
Pani Basia napisała:
>> Zgłodniałem niedawno w Zadarze, szukam, a tu nie ma. Udało się
>> w końcu ustalić, że "cata" i "pršut" jest tym samym. "Pršut",
>> to oczywiście włoskie "prosciutto", ale skąd "cata" -- tego
>> dalej nie wiem. A sprawdzałem dobrze -- nie tylko w karcie dań
>> tak stoi, ale i na straganie owoc jest też tak podpisany. Jeden
>> język, sto kilometrów dalej...
>
> Dowiedziałam się od Dalmatyńca: dinja = melon, a w Dalmacji cata =
> dynia, ale też synonim melona. Na pomidory mają trzy słowa - pomidori,
> rajcica i coś trzeciego, więc i na melon podobnie. Więc tajemnica,
> dlaczego w Zadarze inaczej chyba rozwiązana?
To "coś trzeciego", to zapewne "paradajz". Tyz piknie. Ale to jednak
po serbsku jest, a w najlepszym przypadku po serbsko-chorwacku. Więc
Dalmatyniec już tak dzisiaj nie powie. "Pomidori" nie słyszałem nigdy,
zawsze "rajčica". Ale nie o samo istnienie synonimów tu chodzi. Dla
zadarskich Dalmatyńców "cata", to nie była dynia, tylko właśnie melon.
Innej nazwy (dinja) nie używali, a może nawet niespecjalnie rozumieli.
Tyle mi się udało ustalić w tak zwanym międzyczasie, że można zamówić
w internecie nasiona "melona Zatta", pochodzące z Italii. Więc słowo
"cata" musiało powstać jako uogólnienie nazwy odmiany na wszystkie
inne melony. Ciekawe kto i kiedy sobie tak uogólnił. Muszę sprawdzić
jak splitscy Dalmatyńcy na to słowo reagują.
Dziwne to synonimy. Można mówić, że są one w języku, ale pojedynczy
ludzie, lokalne społeczności, używają jednego wybranego słowa. I mocno
dbają o odrębność. Rozmawiałem niedawno z uroczym starszym panem.
Opowiadał jakie to ma w domu "finestra". Dobra chwila musiała minąć,
zamim uruchomił mi się łańcuch skojarzeń i zapytałem, czy ma na myśli
prozora (okna). Miał. Z uśmiechem to przyznał i dalej gada o tych
swoich finestrach. Ale on był z wyspy. Niezbyt odległej, lecz jednak.
Wróćmy znów do kuchni. Zamawiam ćevapi. Tak po prostu, nic wyszukanego
przecież. W Dalmacji jak najbardziej dalmackiej, w Trogirze bodaj.
Kelner zareagował tak jak ja na te finestra. I rzecze mi z miną
pytająco-korygującą: ćevapčići? Młody chłopak, mógł skądeś przyjechać
dorobić sobie, to pełnia sezonu była. Ale skąd? Przecież nie z Serbii.
Jarek
PS
Widziałem niedawno w Kauflandzie w Warszawie mrożone ćevapi produkowane
przez Podravkę.
--
Gdzieś w Trogirze czy innym Zadarze
Raz parzyła się para na parze.
Wybij sobie to z głowy,
Że to seks był grupowy:
To fuszerkę robili kucharze.
|