Data: 2015-07-31 18:27:19
Temat: Re: Zmiękczanie mięsa - czym i jak?
Od: bbjk <a...@b...cc>
Pokaż wszystkie nagłówki
W dniu 2015-07-31 o 17:52, Jarosław Sokołowski pisze:
> Nie wiem, czy znam się na tym najlepiej, na tamtego grilla też nie byłem
> proszony, więc trudno mi ocenić dobór. Mogę tyle tylko powiedzieć, że
> "w moim przypadku" obawiałbym się nie tyle nadmiaru słodkości, co braku
> czego innego. Kolor, słodycz i veritas -- to nie wszystko, co składa się
> na wino. A w winach buraczanych nie ma niczego więcej, może poza ogólnym
> aromatem domowych przetworów owocowym. I tego "czegoś" mi zwykle brak --
> garbników, tanin, pewnie czegoś jeszcze, czego nawet nie umiem nazwać.
>
> Podarowano mi niedawno napitek przywieziony z Ukrainy. Z dużych napisów
> i obrazka na etykietce wywnioskowałem, że to jakiś tamtejszy jarzębiak
> lub nalewka na owocach. Po otwarciu butelki okazało się, że po pierwsze
> jest to słodkie jak ulepek, a po drugie bardzo słabe, zupełnie nie
> nalewkowe ani jarzębiakowe. Bardziej wnikliwa lektura nalepki dała wiedzę,
> że 23%. Poza tym żadnych innych wrażeń, żadnego charakterystycznego smaku.
> Tak właśnie wyobrażam sobie smak jabola (przemysłowo robionego na bazie
> spiritusu), tak też smakuje większość domowych win buraczanych.
>
> Dania z grilla bywają różne, a imprezy przy nim rzadko trzymają się ściśle
> protokołu dyplomatycznego. W ogólności jestem w stanie wyobrazić sobie, by
> w takich okolicznościach wypić również coś słodszego, byle miało charakter.
O tym zestawie piszę, jako o ciekawostce. Poradziłam sobie tak, że winko
zostawiłam na deser. Kiedy jestem czymś częstowana, to nie marudzę,
nawet, jeśli to dla mnie zaskoczenie, bo wiem, że ludzie som różne. I
zwyczaje też. Nie marudzę nawet w duchu, bo ważniejsze od ortodoksyjnych
zestawów jest to, że ktoś dał, co miał i jest serdeczny.
Z ukraińskich napitków to najbardziej lubię kwas chlebowy.
--
B.
|